Tak Sebastian M. zachował się po wypadku na A1. Prawnik rodziny ofiar komentuje
Z materiału dowodowego wynika, że Sebastian M. po wypadku na A1 dzwonił do swojego ojca. Oskarżony miał lekceważyć wagę zdarzenia. Informacje "Rzeczpospolitej" potwierdza mec. Łukasz Kowalski, prawnik rodziny ofiar zdarzenia. - Fakty te były znane mnie i rodzinie wcześniej - mówi adwokat w rozmowie z o2.pl.
"Rzeczpospolita" ujawniła, jak Sebastian M. zachowywał się po wypadku na A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego, do którego doszło we wrześniu 2023 roku. Auto marki BMW prowadzone przez 34-latka uderzyło z ogromną siłą w osobową kię. W wypadku zginęła trzyosobowa rodzina.
Rośnie podział w PiS? Politycy skomentowali ruch z Morawieckim
Z ustaleń dziennikarzy wynika, że jadący ponad 300 km/h M. nie przejął się wypadkiem. Ujawniony przez "Rzeczpospolitą" akt oskarżenia wskazuje, że oskarżony wykonał telefon do ojca, a do tragedii podchodził tak, jakby "wjechał w kosz na śmieci".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po wyjściu z wraku [...] podejrzany ubrał się w kamizelkę odblaskową, przeszedł za bariery energochłonne i oczekiwał na dalszy bieg zdarzeń, koncentrując się głównie na wykonywaniu połączeń telefonicznych do swojego ojca. [...] Los pokrzywdzonych podróżujących samochodem kia był podejrzanemu obojętny - piszą dziennikarze "Rzeczpospolitej".
Świadkowie wypadku, których z aktu oskarżenia cytuje "Rzeczpospolita" twierdzą, że M. nie wyraził woli pomocy ofiarom i nie przejmował się ich losem.
Informacje zawarte w akcje oskarżenia od dawna były znane rodzinie ofiar. Potwierdza to mec. Łukasz Kowalski z Częstochowy, który jest pełnomocnikiem bliskich 37-latki, 39-latka i ich 4-letniego syna, którzy zginęli w zdarzeniu.
- Ujawnione przez "Rzeczpospolitą" informacje są prawdziwe, mogę to potwierdzić. Dobrze, że ta sprawa wypłynęła. Nie ma dzięki temu niedomówień i teorii spiskowych - wskazuje prawnik rodziny ofiar.
Nie miałem nigdy wątpliwości, że zarzuty wobec Sebastiana M. są zasadne. Oczywiście, znałem już akt oskarżenia i wiedziałem, że M. wykonywał zaraz po wypadku telefony. Informacje opublikowane przez gazetę nie są dla mnie żadnym zaskoczeniem - dodaje mec. Kowalski w rozmowie z o2.pl.
Mec. Kowalski uważa, że przytoczone w akcie oskarżenia informacje całkowicie przeczą wersji Sebastiana M. Mężczyzna zaraz po zdarzeniu uciekł do Berlina, a później do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, z których został sprowadzony po zakończonej procedurze ekstradycyjnej. M. twierdził, że skrył się w ZEA, bo jego proces "ma charakter polityczny".
Z tego względu właśnie podkreślałem, że dziwi mnie próba odwrócenia uwagi od wypadku i postawa pana Sebastiana M. Ustalenia od początku przeczyły temu, że sprawa ma charakter polityczny. Wiemy, że on już po samym zdarzeniu zachowywał się niewłaściwie - tłumaczy mec. Kowalski z Częstochowy.
Z informacji o2.pl wynika, że proces Sebastiana M. ma ruszyć jesienią 2025 roku w Sądzie Rejonowym w Piotrkowie Trybunalskim. Sąd ustalił już skład orzekający. Akt oskarżenia trafił tam w tym miesiącu.
Już w maju 2025 roku Prokuratura Okręgowa w Katowicach przedstawiła Sebastianowi M. zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym na autostradzie A1. Czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności do 8 lat.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl