Tragiczna śmierć 15-letniego harcerza. Mieszkaniec grzmi. "Tutaj nie powinno się pływać"
Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej Okręg Dolnośląski ogłosił żałobę po śmierci 15-letniego harcerza, który zginął podczas obozu nad jeziorem Ośno. Chłopak próbował zdobyć sprawność ćwika, poprzez przepłynięcie jeziora i rozpalenie ognisk, ale zniknął pod wodą. Mieszkaniec okolicy ostrzega przed pływaniem w tym miejscu. - Tutaj jest zamulone dno - podkreśla dla "Super Expressu".
Do tragedii doszło w nocy z 23 na 24 lipca nad jeziorem Ośno w miejscowości Wilcze. 15-letni Dominik został poddany próbie harcerskiej. Polegała ona na przepłynięciu jeziora i rozpaleniu ogniska na drugim brzegu.
Niestety, chłopiec nie wrócił bezpiecznie na brzeg. W pewnym momencie zniknął pod wodą. Ciało Dominika wyłowiono po kilku godzinach.
Obecni podczas tej próby opiekun i ratownik WOPR podjęli czynności ratunkowe, ale nie poradzili sobie sami, wezwali służby - poinformował PAP asp. sztab. Maciej Borowski z KPP w Wolsztynie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Test najdroższych jagodzianek w Warszawie. "Trzeba dużo zapłacić"
Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej Okręg Dolnośląski ogłosił żałobę po tragicznej śmierci 15-letniego harcerza. Pan Ryszard, emeryt z Wrocławia, który ma domek nad jeziorem, przestrzega przed kąpielą w tym miejscu. To obok jego budynku znajduje się zejście, z którego korzystali harcerze.
Tutaj jest zamulone dno. Tutaj nie powinno się pływać - mówi "Super Expressowi". Jak podkreśla, w okolicy znajduje się brzeg wędkarski, co stwarza ryzyko zaplątania się w siatki kłusownicze.
Tragiczna śmierć harcerza. Są zarzuty dla dowódcy i ratownika
W związku z tragicznym wypadkiem, do którego doszło podczas obozu harcerskiego, Prokuratura Okręgowa w Poznaniu postawiła zarzuty 21-letniemu dowódcy drużyny harcerskiej oraz 19-letniemu ratownikowi WOPR
Jak poinformował rzecznik Prokuratury Łukasz Wawrzyniak, obaj mężczyźni są oskarżeni o narażenie życia uczestników oraz nieumyślne spowodowanie śmierci. Ratownik złożył wyjaśnienia - prokuratura nie zastosowała wobec niego środków zapobiegawczych.
Dowódca drużyny nie przyznał się. Prokurator zastosował wolnościowe środki zapobiegawcze: dozór policji, poręczenie, zakaz kontaktowania z uczestnikami obozu i zakaz działalności związanej z opieką nad małoletnimi - przekazał prok. Wawrzyniak.
Policja ujawniła, że wbrew zgłoszeniu, które wpłynęło około godziny 1, chłopak nie był asekurowany z łodzi, co stanowiło naruszenie zasad bezpieczeństwa.
W związku ze sprawą dowódca drużyny harcerskiej oraz ratownik WOPR usłyszeli już zarzuty.
Jak informował w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu - Łukasz Wawrzyniak, zarzuty dotyczą narażenia życia uczestników oraz nieumyślnego spowodowanie śmierci.
Dowódca drużyny nie przyznał się. Prokurator zastosował wolnościowe środki zapobiegawcze: dozór policji, poręczenie, zakaz kontaktowania z uczestnikami obozu i zakaz działalności związanej z opieką nad małoletnimi – przekazał cyt. przez PAP.