"Tak źle nie było". Żywioł uderzył nagle. Relacja z Tolkmicka
- Nigdy czegoś takiego nie było. W tym 1997 roku mieliśmy dużo wody, ale nie aż tyle - mówi w rozmowie z o2.pl Elżbieta Misztal, która razem z córką prowadzi lodziarnię Kogel Mogel w Tolkmicku (woj. warmińsko-mazurskie). Lokal ucierpiał na skutek poniedziałkowej powodzi.
Za mieszkańcami Tolkmicka bardzo trudne godziny. Wszystko z uwagi na to, że po ulewie wylała rzeka Stradanka. Relacją w rozmowie z o2.pl podzieliła się Elżbieta Misztal.
Zaczęło się to około 20:30-20:35. Wtedy ta woda zaczęła napierać. Może gdyby Stradanka była oczyszczona, to by tego nie było. To był moment - mówi mieszkanka Tolkmicka.
Jednocześnie wyraźnie zaznaczyła, że żywioł naprawdę mocno dał się we znaki. - Nigdy czegoś takiego nie było. W 1997 roku mieliśmy dużo wody, ale nie aż tyle. Tak źle nie było. Teraz mam zalaną całą piwnicę - wody było po sufit. Pod wodą jest też nowa pompa ciepła i piec od centralnego ogrzewania. Już teraz rozumiemy ludzi z południa. U nas zadziało się to samo, co u nich - kontynuowała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nagraliśmy, co się dzieje w Gdańsku. Sprzedawcy załamani
"Najmocniej ucierpieliśmy"
Elżbieta Misztal jest matką właścicielki lokalnej lodziarni. Punkt ucierpiał bardzo mocno. Do sieci trafiło nagranie, na którym widać, jak dużo wody wdarło się do środka.
- Z lodziarni zeszła już woda. Ja sama mieszkam na ulicy Portowej, gdzie wody jest najwięcej. Tutaj jeszcze nie ma szans na to, by wyjść z budynku. Jeszcze cała ulica znajduje się pod wodą. Dopiero wypompowują ją m.in. z piwnic. To jednak niewiele daje, bo ona wciąż nachodzi - znajdujemy się bowiem nisko - dodała
W samej lodziarni ucierpiały m.in. maszyny. Podłogi pewnie będzie trzeba robić na nowo. Płoty się porozchodziły od tej wody. Pozalewało nam towary, kolejne dostawy oczywiście odmówiliśmy. Na szczęście nas zrozumieli i wszystko cofnęli. Mam nadzieję, że jakaś pomoc nadejdzie i szybko wszystko odbudujemy - kontynuowała rozmówczyni o2.pl.
Kobieta nie ukrywa, że szkody są duże.
Zalało nam m.in. dwa prywatne auta (...). Teraz, przez tę rzekę, tak woda napierała, że po prostu w pewnym momencie strumień poszedł ulicami - z jednej i z drugiej strony. My najmocniej ucierpieliśmy. Mieliśmy może ponad 120 cm wody, na ulicy było jej spokojnie do pasa - podsumowała.
Tolkmicko pod wodą
W poniedziałek w godzinach wieczornych opady przyniosły gwałtowny wzrost poziomu wody - niewielka rzeka Stradanka wylała i spłynęła ulicami Tolkmicka, zwłaszcza ul. Świętojańską i w okolicach portu.
Woda zalewała ulice, piwnice, lokale usługowe i mieszkalne - miejscami sięgając 1-1,5 metra wysokości. Strażacy pracowali całą noc.
Mateusz Domański, dziennikarz o2.pl