Tragedia w Holandii. Pół miliona pszczół zginęło w pożarze
W Almere w Holandii pożar doszczętnie zniszczył ule, w których żyło około pół miliona pszczół. Śledczy podejrzewają, że ogień został zaprószony celowo. Lokalni pszczelarze i mieszkańcy okolic wspierają poszkodowanego, organizując zbiórki.
Najważniejsze informacje
- Pożar w Beatrixpark w Almere zniszczył dziesięć uli, w których żyło pół miliona pszczół.
- Policja podejrzewa podpalenie i apeluje o pomoc świadków.
- Lokalni pszczelarze i społeczność wsparli poszkodowanego pszczelarza m.in. przez darowizny i zbiórkę pieniędzy.
We wtorek, 7 października, w miejskim parku Beatrixpark w holenerskim mieście Almere doszło do dramatycznego zdarzenia - pożar strawił znajdujące się tam ule. Jak podaje BBC, Harold Stringer, który od dziewięciu lat opiekował się pszczołami, stracił w płomieniach wszystkie dziesięć swoich kolonii. W każdym z uli żyło od 40 do 60 tys. owadów.
Rośnie podział w PiS? Politycy skomentowali ruch z Morawieckim
Policja z Almere szybko ustaliła, że pożar nie był zdarzeniem losowym. Na miejscu znaleziono substancje przyspieszające spalanie, co sugeruje celowe działanie. Funkcjonariusze zaapelowali do mieszkańców o wszelkie informacje, które mogłyby pomóc w ustaleniu sprawcy.
Tragedia, jaka dotknęła Harolda Stringera, spotkała się z falą wsparcia ze strony lokalnej społeczności. Jak donosi BBC, pszczelarka Heleen Nieman zaoferowała podzielenie się jedną ze swoich kolonii pszczół, a z północnej Holandii inny pszczelarz zadeklarował przekazanie całej swojej kolonii.
Nie pozostała też obojętna lokalna społeczność - polityk zorganizował zbiórkę funduszy na rzecz odbudowy pasieki. Początkowo planowano zebrać 10 tys. euro, ale dzięki ogromnemu odzewowi darczyńców kwotę podwojono do 20 tys. euro już w ciągu jednego dnia. Stringer był głęboko poruszony i zaskoczony tym gestem solidarności. Otrzymane wsparcie finansowe pozwoli mu szybciej wrócić do swojej pasji i odbudować straty po pożarze.
Źródło: BBC