Tragiczna śmierć 34-letniej Polki pod Chicago. Policja z USA zabrała głos
34-letnia Monika D., która po studiach wyjechała do USA, by budować tam nowe życie i realizować swoje ambicje, nie żyje. Jej śmierć wstrząsnęła bliskimi i znajomymi. Jak przekazała "Faktowi" policja ze Schiller Park pod Chicago, Polka zginęła w tragicznych okolicznościach — w wyniku rodzinnego konfliktu, który zakończył się użyciem broni.
Najważniejsze informacje
- Policja ze Schiller Park potwierdziła śmierć dwóch osób; wstępne ustalenia mówią o zabójstwie i samobójstwie.
- Zginęła 34-letnia Monika D., Polka mieszkająca w USA, oraz jej 45-letni mąż.
- Bliscy organizują zbiórkę na wsparcie rodziny i godne pożegnanie.
Do tragedii doszło 24 listopada w miejscowości Schiller Park, na przedmieściach Chicago. Służby wezwano ok. godz. 9.11. W mieszkaniu znaleziono ciała 34-letniej Moniki D. i jej 45-letniego męża, Dominicka G. Mimo reanimacji nie udało się ich uratować. Sprawę prowadzi lokalna policja, która wstępnie zarysowała przebieg zdarzeń.
34-letnia Polka zginęła pod Chicago. Mąż miał ją zastrzelić, po czym odebrać sobie życie
Szef tamtejszej policji, Mark DiCosola, przekazał redakcji "Faktu" pisemne oświadczenie. "Po siłowym wejściu do mieszkania funkcjonariusze znaleźli dwie ofiary śmiertelne z ranami postrzałowymi" - poinformował. Według wstępnych ustaleń funkcjonariuszy mężczyzna miał najpierw zastrzelić żonę, a następnie odebrać sobie życie. To wstępna wersja, oparta na obrazie miejsca zdarzenia i działaniu służb po przyjeździe na miejsce.
Z relacji przyjaciół wynika, że Monika skończyła studia w Rzeszowie, a przyszłość związała z emigracją do USA. Przez lata pracowała jako barmanka w Second Time Around Bar & Grill w Chicago, gdzie stała się rozpoznawalną postacią. W ostatnich latach rozwijała karierę jako agentka nieruchomości we współpracy z firmą RCI Real Estate. Znajomi podkreślają jej energię i otwartość.
"Nie pasujemy do wizji USA". Czaputowicz o problemie Polski w Ukrainie
Przyjaciele wspominają ją w polonijnych mediach społecznościowych. "Potrafiła zjednywać sobie ludzi, nie tylko słowem, ale i energią, którą wnosiła wszędzie, gdzie się pojawiała" - piszą znajomi. W barze, z którym była związana, społeczność szykuje spotkanie pamięci. To oddolna inicjatywa środowiska Polonii w Chicago.
Trwa zbiórka środków na sprowadzenie mamy Moniki do USA i organizację pogrzebu. Bliscy informują, że kobieta mieszka w Polsce i nie jest w stanie samodzielnie pokryć kosztów przelotu oraz ceremonii. "Monika zasługiwała na coś lepszego. I teraz zasługuje na godne pożegnanie" - napisała jedna z organizatorek zbiórki w mediach społecznościowych.
Wiadomość o śmierci 34-latki poruszyła jej znajomych i klientów. W polonijnych kanałach społecznościowych pojawiają się wspomnienia i kondolencje. Najbliżsi proszą o wsparcie i uszanowanie prywatności w czasie przygotowań do pożegnania i działań formalnych.