Tragiczny finał wakacji. Zmarł w szpitalu, sprawa w prokuraturze
Rodzina z Wilkowic była na wakacjach na Zanzibarze. Jednak kilka dni po powrocie pan Robert zaczął czuć się coraz gorzej. Trafił do szpitala, gdzie zmarł.
Początkowo rodzina myślała, że pan Robert złapał przeziębienie, ale jego stan się pogarszał. W połowie stycznia trafił do szpitala, gdzie zmarł. Sprawą zajęła się telewizja Polsat w programie "Interwencja".
Gorączka nie spadała, tata czuł się coraz gorzej. Z mamą wezwaliśmy pogotowie - mówił w "Interwencji" Oliwier Kowalik, syn zmarłego.
Czytaj także: Donald Trump chce likwidacji Departamentu Edukacji
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Program wart setki miliardów. Co opozycja obiecała Polakom?
Żona pana Roberta twierdzi, że od samego początku informowała lekarzy, że para w grudniu była na wakacjach w Afryce i możliwe, że pan Robert ma malarię. Kobieta miała nawet codziennie mówić lekarzom, by przebadali męża pod tym kątem, ale za każdym razem słyszała, że właściwie zajmują się pacjentem.
W tym czasie stan 48-letniego mężczyzny coraz bardziej pogarszał się. Zdaniem żony dopiero czwartego dnia i po przekazaniu lekarzom kontaktu do Oddziału Chorób Tropikalnych w Poznaniu, zaczęto działać w kierunku malarii. Pobrano wówczas krew i dzień później wyniki potwierdziły malarię.
Czytaj także: Tragiczny skok z klifu. Zginął argentyński nauczyciel
Wdrożono leczenie, ale stan pacjenta był już bardzo poważny i organizm nie zareagował na terapię. Uszkodzone narządy wewnętrzne przestały prawidłowo funkcjonować.
Szpital tłumaczy się, że to był pierwszy przypadek malarii w leszczyńskim szpitalu od wielu lat i w placówce nie ma testów na malarię. Ponadto - zdaniem szpitala - zarodźce malaryczne pojawiły się dopiero w drugim rozmazie u pacjenta.
Placówka medyczna uważa, że nie zawiniła, a do śmierci pacjenta doszło w wyniku wstrząsu septycznego. Rodzina jest innego zdania i sprawą zajmuje się prokuratura.
Zobaczyłem go w stanie krytycznym. Był cały żółty, jego oczy wypełniały łzy. Ostatnie, co do niego powiedziałem, to że go kocham - powiedział syn.