Turyści imprezowali w schronisku na hali Ornak. Co na to obsługa?

17

Kilka dni temu informowaliśmy o turyście, który opisał "patoimprezę" w schronisku na hali Ornak. Mężczyzna miał w niej mimowolnie uczestniczyć. Głos w tej sprawie zabrała obsługa schroniska. –Dziwi mnie wylewanie żalów w internecie – powiedziała "Wyborczej" Anna Gąsienica Daniel.

Turyści imprezowali w schronisku na hali Ornak. Co na to obsługa?
Schronisko w Dolinie Kościeliskiej (Agencja Wyborcza.pl, Marek Podmokły)

Turysta, w poście zamieszczonym na Facebooku, opisał imprezę, jakiej miał być świadkiem podczas noclegu w sobotę, 8 marca. Jak dowiadujemy się z wpisu, nietrzeźwi turyści hałasowali do 1:00 w nocy. Gdy położyli się spać, jeden z mężczyzn, który - wedle opisu - miał być "kompletnie pijany", postanowił jeszcze "pogawędzić na głos z samym sobą", nie dając innym spać.

Autor wpisu narzekał nie tylko na hałas. Żalił się również, że nikt z personelu nie zwrócił uwagi imprezowiczom.

Schronisko jest do odpoczynku, szczególnie w nocy, pytam się, dlaczego osoby tam pracujące nie potrafią zareagować, są kamery, a więc widać, że po 22 impreza trwa w najlepsze. Koniec końców wyszliśmy totalnie niewyspani - napisał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Wandal wpadł w szał i zniszczył auto. Wszystko się nagrało

Anna Gąsienica Daniel, zarządzająca schroniskiem od 30 lat, w rozmowie z zakopiańską "Wyborczą" stwierdziła, że nikt nie zgłosił sprawy obsłudze, zaś pracownicy schroniska nie słyszeli głośnego zachowania, bo w tym czasie "sprzątali salę jadalną".

Nie dotarło do nas żadne zgłoszenie o tym, aby komuś ktoś w nocy przeszkadzał. Przeglądaliśmy monitoring i rzeczywiście była grupa osób, która do godziny 22 przebywała na jadalni, a potem przeniosła się do sali wypoczynkowej - podkreśliła.

"Dziwi mnie wylewanie żalów w internecie"

Rozmówczyni "Wyborczej" nie rozumie postawy turysty. Jej zdaniem powinien zareagować będąc jeszcze w schronisku.

Dziwi mnie wylewanie żalów w internecie. Jeśli miał jakieś uwagi, trzeba było podejść do któregoś z pracowników lub zadzwonić na telefon, który jest przez 24 godziny przy jednym z nich i jest podany przy recepcji - mówi Gąsienica Daniel.

Autor wpisu naraził się nie tylko obsłudze schroniska, ale i niektórym internautom. Ci wytknęli mężczyźnie kilka błędów. Zwrócili m.in. uwagę na fakt, że turysta sam złamał przepisy, bo - jak opisuje - do schroniska dotarł o godzinie 22, a zatem na szlak musiał wejść po godzinie 20, czyli już po zmroku. Ale nie brakuje też internautów, którzy przyznali mężczyźnie rację i zauważyli, że podobnie dzieje się również w innych schroniskach.

Oczekiwania turystów coraz większe?

Zdaniem pani Anny, oczekiwania turystów zmieniły się na przestrzeni lat, a współczesny miłośnik gór nie szuka już tylko miejsca do spania.

Nie wystarcza im to, co dawniej, gdy przychodzili wieczorem lub w nocy, spali na stołach czy na podłodze. Teraz oczekują wyższego komfortu, oddzielnych pokoi, wygodnych łóżek, a nie sal wieloosobowych - zauważa Gąsienica Daniel.

Dodaje, że zmieniła się również motywacja turystów. Niektórzy idą w góry, żeby się "pokazać" albo zrobić sobie zdjęcie, inni - "pracę w korpo przenoszą na turystykę". - Dla nich wyjście w góry to "zadanie", nie liczy się pogoda, nie liczą się warunki - wyjaśnia rozmówczyni "Wyborczej".

Autor: APOL
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić