W tym mieście frekwencja na religii spada. W liceach poniżej 22 procent
Poznański oddział "Gazety Wyborczej" zauważył, że w poznańskich szkołach ubywa uczniów na lekcjach religii. Malejący trend widać nawet w klasach komunijnych. W liceach wskaźniki pokazują już poniżej 22 proc. obecności.
Najważniejsze informacje
- W podstawówkach w Poznaniu na religię chodzi niespełna 63 proc. uczniów; w rok spadek o 7 pkt proc.
- W liceach frekwencja spadła poniżej 22 proc., w technikach niecałe 18 proc., w szkołach branżowych 11 proc.
- Miasto wydało w 2024 r. ok. 15 mln zł na 226 etatów dla księży i katechetów.
W Poznaniu, mimo ograniczenia religii do jednej godziny tygodniowo, uczniów na tych zajęciach nadal ubywa. Jak opisuje "Gazeta Wyborcza", spadki są widoczne także w klasach przygotowujących się do pierwszej komunii.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Kilka–kilkanaście lat temu frekwencja w poznańskich podstawówkach przekraczała 90 proc. Dziś to niespełna 63 proc., a tylko w ostatnim roku ubyło 7 pkt proc. Najwyższy udział uczestników widać w młodszych rocznikach, jednak wraz z wiekiem zainteresowanie religią wyraźnie maleje.
Poznań. Frekwencja na lekcjach religii spada
W pierwszych i drugich klasach podstawówek na religię chodzi 75 proc. uczniów, w trzecich 72 proc., w czwartych 64 proc., w piątych 60 proc., w szóstych 56 proc., w siódmych 55 proc., a w ósmych 49 proc. W szkołach ponadpodstawowych spadki są jeszcze głębsze: w liceach mniej niż 22 proc., w technikach niecałe 18 proc., w szkołach branżowych tylko 11 proc.
Miasto wydało w 2024 r. ok. 15 mln zł na 226 etatów dla księży i katechetów. Przewodniczący komisji oświaty w Poznaniu Marek Sternalski (KO) ocenił, że nie widać sygnałów odwrócenia trendu. – Tam, gdzie katecheci nie traktują religii jak zwykłego przedmiotu, frekwencja jest ponad przeciętną. Niestety, prowadzenie religii w formule z ocenami to największa klęska Kościoła – mówił w rozmowie cytowanej przez "Wprost".
Proboszcz ks. Radek Rakowski zwraca uwagę zarówno na postawy uczniów, jak i sytuację w Kościele. – Ale nie będę udawał, że to wszystko, co dzieje się aktualnie w Kościele, nie ma wpływu na decyzje uczniów. Myślę więc, że najwięcej zależy od nas, katechetów – dodawał w rozmowie z "Wyborczą". – Musimy dać młodzieży pewną przestrzeń wolności. Nie wprowadzajmy ideologii, tylko młodych słuchajmy i z nimi rozmawiajmy – przekonywał.
Radny PiS Przemysław Alexandrowicz obarcza odpowiedzialnością minister edukacji. – Aroganckie i butne wypowiedzi, że rodzice i katecheci nie będą wpływać na to, co ma być na tym przedmiocie, sprawiły, że nawet ci rodzice, którzy się wahali, wypisali dziecko z tych zajęć. Masowy wynik odmów nie jest przypadkowy – przekonywał, co przywołuje "Wprost". Z kolei Sternalski podkreślał, że nawet w krajach zachodnich katecheza bywa w szkołach, lecz organizacja przedmiotu w Polsce jego zdaniem zniechęca uczniów.