Walczył w armii Putina. Nie miał nawet wody
Ukraińscy żołnierze wzięli do niewoli Rosjanina, który ujawnił trudne realia służby w rosyjskiej armii. Mężczyzna opowiedział o licznych nadużyciach i wyzysku na froncie. Ponadto twierdzi, że Rosjanie nie zabierają ciał poległych, a tych nie brakuje.
Ukraińscy wojskowi wzięli do niewoli Rosjanina, Jewgienija Burcewa, mieszkańca Jekaterynburga mieszkającego po azjatyckiej części kraju. Nagranie z nim pojawiło się na Telegramie. Mężczyzna wspomniał, że został zwerbowany do armii w więzieniu. Ma 34 lata.
Zgodnie z relacją Burcewa, osoby, które odmawiały podpisania kontraktu z rosyjskim ministerstwem obrony, były poddawane intensywnemu naciskowi i przeszukiwaniom. Zachowanie dowódców było agresywne oraz opierało się na wyzysku. Burcew był zmuszany do zakupu drogich kamizelek kuloodpornych i regularnie oddawał pieniądze - pod różnymi pretekstami - na rzecz dowództwa.
Hit świąt za 250 zł. Te choinki kupują Polacy. "Przebitka dwa razy"
Na swoich pozycjach nie mieliśmy jedzenia ani wody, więc nie mieliśmy wyboru i musieliśmy się poddać - relacjonuje.
Burcew dodaje, że stacjonował w pobliżu ukraińskiego miasta Dobropole w Donbasie. - Widziałem setki ciał kolegów. Rosjanie nie zbierają poległych - dodaje.
Burcew ostrzega innych Rosjan przed podpisywaniem kontraktów z armią. - Życie jest ważniejsze, więc nie ma potrzeby podpisywania umowy - mówi na Telegramie. Apeluje, by nie dać się zwieść propagandzie oraz by unikać werbunku, który prowadzi do niepotrzebnego cierpienia.