Wezwali karetkę do starszej, zakrwawionej kobiety. W deszczu czekali blisko godzinę

32

Na jednej ulic w Zakopanem doszło do pewnego zdarzenie, w którym ucierpiała starsza kobieta. Pani Lucyna, która była świadkiem wypadku, zadzwoniła na pogotowie oraz udzielili pierwszej pomocy staruszce. Jednak dziwić może fakt, że karetka dotarła na miejsce wezwania, prawię godzinę później.

Wezwali karetkę do starszej, zakrwawionej kobiety. W deszczu czekali blisko godzinę
Zdjęcie ilustracyjne. (Licencjodawca, Pavel Danilyuk)

Do redakcji Tygodnika Podhalańskiego zgłosiła się pani Lucyna, która wraz z mężem przyjechała do Zakopanego z drugiego końca Polski. Kobieta była świadkiem pewnego wypadku, dlatego wezwała karetkę.

Pogotowie na miejsce zdarzenia przyjechało blisko po godzinie od wezwania. - Tłumaczyli nam, że mają tylko dwie karetki na cały region. To skandal - mówiła turystka. - Czekając na pomoc przemokliśmy do suchej nitki, ta starsza pani też - dodała.

Okoliczności zdarzenia

Do zdarzenia doszło dziś (24 maja) rano na ulicy Stromej w Zakopanem. - Rano syn wyszedł na balkon i widział, jak starsza kobieta się wywróciła na ulicy i rozbiła głowę - relacjonuje pani Lucyna, która od razu zadzwoniła po karetkę.

Z przekazanych informacji wynika, że o godzinie 9.40 dyspozytorka przyjęła zgłoszenie. Warto również podkreślić, że turystka jest po szkole medycznej, dlatego bardzo szybko pobiegła do samochodu po apteczkę i folię termiczną.

- Udzieliłam tej pani pierwszej pomocy, okryłam ją folią termiczną. Miała rozbity nos i ranę do zszycia na głowie. A jakie obrażenia wewnętrzne? Trudno powiedzieć bez badań, bo to rozbita głowa. Pani po siedemdziesiątce. Może mieć wstrząs mózgu. Nie wiadomo - dodała pani Lucyna.

Czas upływał, a karetka nie nadjeżdżała. W związku, z czym pan Wojciech, mąż udzielającej pomocy turystki, ponownie zadzwonił pod numer alarmowy. - Zadzwoniłem jeszcze raz, i jeszcze raz - mówi. Była wówczas godzina 10.08.

Dyspozytorka za każdym razem potwierdzała, że karetka już jedzie. - Dodała, że mamy cierpliwie czekać. Że nic nie poradzi na deszcz, że w takiej sytuacji najlepiej, żebym wzięła poszkodowaną do domu. Ale jak? Ja mieszkam 600 kilometrów stąd!? - pytała wzburzona turystka.

Turystka: Zakopane w sezonie powinno mieć dużo więcej karetek

Karetka w końcu dotarła na miejsce zdarzenia. Była wówczas godzina 10.30, czyli od chwili wezwania minęło 50 minut.

- To nie powinno tak być. Przecież to starsza osoba, całkowicie przemoczona od tego siedzenia na asfalcie. Ja zresztą też. A nie wiadomo co jej się stało, bo miała rozbitą głowę - powiedziała pani Lucyna.

Podkreśliła również, że "Zakopane w sezonie powinno mieć dużo więcej karetek niż normalnie". - Bo bez tego nie ma szans, by ratować sprawnie poszkodowanych, czy to w wypadkach, czy w sytuacjach takich jak ta dziś rano - powiedziała.

Autor: NJA
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić