Wiadomo, ile kosztowały billboardy antyaborcyjne. Astronomiczna kwota
Zapewne każdy dostrzegł antyaborcyjne billboardy, które pojawiły się na terenie całej Polski. Aktywistki sprawdziły, ile pieniędzy kosztowała kampania. Astronomiczna kwota robi wrażenie.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego został ogłoszony 22 października. Trybunał orzekł, że możliwość dokonania aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest niezgodna z Konstytucją RP. Decyzja wywołała masę protestów pod szyldem "Strajku Kobiet" na terenie miast całej Polski.
Czytaj także: Wojewódzki ze skąpo ubraną kobietą. "Niesmaczne"
Wyrok Trybunały miał również swoich zwolenników. O orzeczenie od lat walczyła między innymi kontrowersyjna posłanka Kaja Godek. W kontrze do "Strajku Kobiet" katolicka fundacja "Nasze Dzieci - Edukacja, Zdrowie, Wiara" postanowiła przeprowadzić kampanię o charakterze antyaborcyjnym. Plakaty zaczęły stopniowo pojawiać się w całej Polsce. Inicjatywa rozrosła się do tego stopnia, że billboardy z sercem w łonie matki i nie tylko są dostrzegane na każdym kroku.
Aktywistki sprawdziły koszty kampanii
Kampania katolickiej fundacji zbulwersowała wielu przeciwników wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Wielu z nich nie kryło swojego oburzenia i uważało, że pieniądze wydawane na wielką liczbę billboardów mogłyby pomóc niejednemu dziecku, czy rodzicom w trudnej sytuacji. Martyna Kaczmarek, Paulina Kaczmarek oraz Media People obliczyli realny koszt całej inicjatywy. Skutki opublikowano na Facebooku.
Aktywistki sfotografowały się pod szeregiem billboardów. Do 1 lutego koszt ich sfinansowania wyniósł ponad 5 i pół miliona złotych. Dane te nie uwzględniły dni od tej daty, a inicjatywa przybrała na sile i nadal trwa. Zauważono, że za wydane pieniądze można by zapewnić, chociażby 40 tysięcy godzin pomocy psychologicznej lub 1 620 tygodni turnusów rehabilitacyjnych. Autorzy akcji zaznaczyli, że miliony zostały wydane przez fundację na niepotrzebne plakaty zamiast na realną pomoc.
Tak wygląda „pro-life” w praktyce. Miliony wyrzucone na nikomu niepotrzebne plakaty w miejsce faktycznego wsparcia, którego tak bardzo potrzebują polskie dzieci i ich rodziny. Ochrona „abstrakcyjnego życia” w miejsce pomocy tym, którzy naprawdę żyją - napisały aktywistki.