Wypadek autobusu z zakonnicami. Cudem nie doszło do tragedii. "Boska interwencja"
5 osób zostało rannych w wyniku wypadku busa z zakonnicami w australijskim Sydney, jednak - jak wskazują medycy - skutki mogłyby być dużo bardziej tragiczne, gdyby nie pień drzewa, który uratował pojazd przed spadnięciem ze skarpy. Zakonnice mówią o "boskiej interwencji".
Do zdarzenia doszło na zachodzie Sydney w czwartek wieczorem. Grupa zakonnic w wieku od 82 do 100 lat wracała z jednodniowej wyprawy, kiedy 46-letnia kobieta, która kierowała busem, przez pomyłkę wcisnęła pedał gazu zamiast hamulca.
Nagrał go i wysłał na policję. Teraz każdy zobaczy, co zrobił kierowca
"Boska interwencja"
Jak podaje stacja "9 News Sydney", pojazd przewrócił słupek i uderzył w pień drzewa, dzięki czemu nie spadł ze skarpy. Medycy, którzy po chwili pojawili się na miejscu wypadku, nazwali taki finał "boską interwencją".
W wyniku wypadku pięć zakonnic zostało rannych. Najbardziej poszkodowana została 100-letnia zakonnica - jest w ciężkim stanie w szpitalu. Z kolei 83-letnia kobieta z poważnymi urazami głowy została przetransportowana do szpitala samolotem - podała stacja.
Czytaj także: Tyle zostało z opla. Zdjęcia z Małopolski to przestroga
W szpitalu pozostaje jedna zakonnica
Przedstawicielka Schoenstatt Sisters of Mary Institute powiedziała stacji "9 News Sydney", że w szpitalu pozostaje jedna zakonnica, a pozostałe wróciły już do domu. - Te kobiety są pionierkami, wiele z nich przybyło do Australii jako misjonarki - dodała.
Zaznaczyła, że teraz zakonnice potrzebują "trochę spokoju, zrozumienia i współczucia ze strony całej społeczności". Wiele kobiet przybyło z Niemiec, by służyć życiem nabożnym w Kościele rzymskokatolickim.