Porażające słowa Małgorzaty Potockiej. Tego doświadczyła w pracy
Małgorzata Potocka ostatnio mocno się uzewnętrzniła. Podczas wstrząsającego wywiadu w programie "Gwiazdozbiór Jaruzelskiej" mówiła o polskich reżyserach. Zaznaczyła, że niejednokrotnie doświadczała bardzo przykrych sytuacji.
Od wielu lat Małgorzata Potocka jest uznawana za świetną aktorkę. Na jej koncie pojawiło się już wiele ról teatralnych oraz filmowych. Grała w "Matki, żony i kochanki", "Barwach szczęścia", a ostatnio również i w hicie Netfliksa "Gang zielonej rękawiczki".
Niedawno pojawiła się w "Gwiazdozbiorze Jaruzelskiej". Przy tej okazji poruszyła temat związany z pracą na planie. Ujawniła, jak była traktowana przez reżyserów. Nie ukrywała, że niejednokrotnie była przez nich obrażana i upokarzana.
Wyczuwasz doskonale, kiedy grasz, a kiedy jesteś obrażana, upadlana i poniżana. Jest duża różnica, kiedy na scenie aktorka słyszy od reżysera: "może pani w supersamie sprzedawać", bo nie wyszła jej scena. Czujesz wtedy, że to nie na tym polega. To nie jest uwaga reżyserska, to jest chamstwo - zaznaczała Potocka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Piotr Naimski uderza w Waldemara Pawlaka. "Sam uczestniczył w negocjacjach z Rosją"
Małgorzata Potocka nie gryzła się w język
Aktorka postanowiła nawiązać choćby do Kazimierza Kutza, który często przeklinał na planie, co nikomu nie przeszkadzało. Potocka uważa, że był świetny w swoim fachu.
Zupełnie inaczej zapatruje się na Ryszarda Filipskiego. Okazuje się, że w pewnym momencie miała go już tak bardzo dość, że... zeszła ze sceny i poszła do domu.
To, że Kazimierz Kutz przeklinał i rzucał mięsem na prawo i lewo, ale go kochałaś, bo był najcudowniejszym człowiekiem na świecie, fantastycznym reżyserem. W związku z tym doskonale czujesz tę granicę, jeżeli jesteś wrażliwym człowiekiem (...). Ja nie akceptuję chamstwa. Ja też na planie filmowym czy na scenie, kiedy reżyser zachował się chamsko - właśnie tak było z Filipskim - po prostu zeszłam ze sceny i wyszłam z teatru - przekazała aktorka.