Blisko tragedii na Igrzyskach. Medalista chce ukarania zawodniczki
Półfinał skoku do wody mógł zakończyć się niebywałą tragedią. Maia Biginelli wykonała bardzo niebezpieczną akbrobację i tylko cudem uniknęła tragedii. Niewiele brakowało, a uderzyłaby głową w krawędź wieży. Zachowanie włoskiej zawodniczki zostało skrytykowane przez byłego medalistę Igrzysk Olimpijskich.
Maia Biginelli wystartowała w półfinale skoków do wody z 10-metrowej platformy. Jak opisują dziennikarze portalu sport.pl, zawodniczka z Włoch postanowiła wykonać trzy i pół salta do wewnątrz w pozycji kucznej o trudności 3,2.
Czytaj także: Błąd, którego nie było. Skandal na igrzyskach
To był wyjątkowo nierozważny manewr. Podczas skoku, Włoszka prawie uderzyła głową w platformę. Od trampoliny dzieliły ją centymetry. Gdyby zawodniczka zahaczyła o skocznię, zawody mogłyby skończyć się dla niej tragicznie. Siła uderzenia byłaby bardzo duża, a sama Biginelli bezwładnie runęłaby do wody.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Medalistka olimpijska zachwyca w ciąży. Co za kreacja!
Podkreślmy, że ryzykowny manewr nie dał włoskiej zawodniczce awansu do finału. Sędziowie słabo ocenili jej skok i Maia Biginelli odpadła z rywalizacji.
Były mistrz wzburzony: to trzeba karać!
Zachowaniem zawodniczki z Włoch oburzony jest Leon Taylor. To były wicemistrz olimpijski w skokach do wody i komentator BBC. Brytyjczyk uważa, że sędziowie powinni karać za takie "nieodpowiedzialne postępowanie". Domaga się też wyciągnięcia konsekwencji wobec Biginelli.
Teraz czas, by sędziowie wykonali swoją pracę. Musicie to zrobić! To był niebezpieczny skok. Trzeba karać takie zachowania. Trenerzy, przecież wy też to widzicie. Jej włosy prawie uderzają w trampolinę. Powinna zostać za to surowo ukarana - powiedział Taylor, cytowany przez "The Sun".
Sędziowie zawodów nie wyciągnęli jednak dodatkowych konsekwencji wobec zawodniczki. Jedyną karą był brak awansu do finałowych zmagań i koniec walki o medal Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.