aktualizacja 

Były selekcjoner nie skreśla Rakowa. "Nie taki diabeł straszny"

11

Pomimo porażki 0:1 z FC Kopenhagą Jerzy Engel nie traci wiary w awans Rakowa Częstochowa do fazy grupowej Ligi Mistrzów. - To nie jest zespół, którego się należy bać – mówił nam były selekcjoner kadry na gorąco po meczu.

Były selekcjoner nie skreśla Rakowa. "Nie taki diabeł straszny"
PAP/Waldemar Deska oraz WP SportoweFakty/ Mateusz Czarnecki (PAP, Waldemar Deska)

Przed pierwszym gwizdkiem Raków Częstochowa był skazywany na porażkę i niestety obyło się bez niespodzianki. FC Kopenhaga wygrała w Sosnowcu 1:0 po bramce samobójczej autorstwa Bogdana Racovitana. Duńczycy są zdecydowanie bliżej awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Jerzy Engel zauważył, że przez 90 minut mistrzowie Polski borykali się z problemami ze skutecznością. Choć zawodnicy Dawida Szwargi na brak okazji nie mogli narzekać, to nie potrafili zagrozić bramce strzeżonej przez Kamila Grabarę.

Okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go przedstawiono. Mówię tutaj o piłkarzach Kopenhagi. Mecz był wyrównany. Kopenhaga nie stworzyła sobie wielu sytuacji, zdobyła bramkę przypadkową po rykoszecie. Jeśli chodzi o Raków, były minimum cztery stuprocentowe sytuacje, których nie wykorzystali. Mimo tego, że były długie momenty, gdy oddawali inicjatywę, to jednak stworzyli sytuacje, które powinni zamienić na bramkę. Przede wszystkim Piasecki w pierwszej połowie, potem Kovacević, Kittel i Sorescu. Było ich naprawdę wiele i szkoda, że skuteczność zawiodła piłkarzy Rakowa - skomentował w rozmowie z naszym serwisem były selekcjoner reprezentacji Polski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: #dziejesiewsporcie: on ciężko trenuje, ona wygrzewa się na łodzi

Od dłuższego czasu mówi się, że brak klasowego napastnika jest głównym problemem Rakowa. We wtorkowy wieczór zespołowi nie pomógł ani przebywający na boisku do 80. minuty Fabian Piasecki, ani nowy nabytek klubu Łukasz Zwoliński.

Muszą się lepiej skoncentrować, bo Piasecki takie okazje, jaką miał we wtorek, zwykle wykorzystuje. Widać, że presja samego meczu, pełnych trybun i tego, że jest to ostatni przystanek przed fazą grupową Ligi Mistrzów jednak wpływa na zawodników i wydawałoby się z prostych sytuacji robią się bardzo trudne. Szkoda, bo można było pierwszy mecz wygrać - uważa Jerzy Engel.

Polski akcent w Rakowie

Pozytywny występ po stronie gości zanotował Grabara. Bramkarz reprezentacji Polski dyrygował defensywą FC Kopenhagi i ustrzegł się błędów. W końcówce pierwszej połowy musiał wyciągać piłkę z siatki, aczkolwiek sędzia ostatecznie anulował gola Giannisa Papanikolaou.

Grabara nie miał wiele do roboty. Strzały były niecelne, raz zagrał dobrze na przedpolu i raz obronił strzał, który był prosto w niego. Gdyby strzały były celniejsze, to byśmy zobaczyli, jak się sprawuje w bramce. Po takim spotkaniu niewiele można powiedzieć o jego grze, oprócz tego, że ładnie wprowadzał piłkę i to świadczy o tym, że ma bardzo dobre przygotowanie do gry nogami - spostrzegł ekspert.

Mając w perspektywie rewanż na Parken częstochowianie znaleźli się dość skomplikowanej sytuacji. Przypomnijmy, że w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów na stadionie FC Kopenhagi nie potrafiły wygrać takie marki jak Manchester City, Borussia Dortmund czy Sevilla FC.

FC Kopenhaga ma dobry bilans u siebie, ale to nie jest zespół, którego się należy bać. Widzieliśmy, że to nie jest żaden wielki zespół. Ostatnie 20 minut to właściwie było oblężenie ich bramki i sytuacje, do których Raków dochodził. Trzeba jechać do Danii z nastawieniem na zwycięstwo i to może być realne - zaznaczył Jerzy Engel.

Spotkanie rewanżowe Rakowa Częstochowa z FC Kopenhagą rozpocznie się w środę (30 sierpnia) o godz. 21.

Rafał Szymański, dziennikarz Wirtualnej Polski

Autor: DKP
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić