Francuzi dokonali aż siedmiu zmian w finale. Wyjaśniamy, jak do tego doszło
W niedzielnym finale piłkarskich mistrzostw świata, reprezentacja Francji dokonała w sumie siedmiu zmian. Wyjaśniamy, jak doszło do tej wyjątkowej sytuacji.
Francja w niedzielę stanęła przed szansą, by przełamać klątwę obrońców tytułu mistrza świata. Ostatni przypadek, gdy zdobywca tytułu zdołał go obronić cztery lata później, miał miejsce w 1962 roku. Wówczas dokonała tego Brazylia.
Możesz przeczytać także: Błaszczykowski został zapytany o Michniewicza. Wymowna odpowiedź
"Trójkolorowi" nie zdołali odczarować tej klątwy. Choć w sumie dwukrotnie wracali do gry w meczu z Argentyną (z 0:2 na 2:2 w podstawowym czasie gry i z 2:3 na 3:3 w dogrywce). W serii rzutów karnych szalę zwycięstwa na swoją stronę przechylili Argentyńczycy i to oni wznieśli Puchar Świata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nieoczywisty wybór byłego reprezentanta Polski. Jego wybrał do mundialowego zestawienia
Uwadze kibiców mogło umknąć, że w całym spotkaniu finałowym reprezentacja Francji dokonała aż siedmiu zmian. To sytuacja wręcz wyjątkowa. Standardowo FIFA dopuszcza możliwość wykonania pięciu zmian w podstawowym czasie gry i szóstej w dogrywce.
Na dwie pierwsze Didier Deschamps jeszcze przed końcem pierwszej połowy, gdy Francja przegrywała już 0:2. W ten sposób selekcjoner chciał wstrząsnąć swoją drużyną. Kolejne dwie zmiany u Francuzów wydarzyły się w drugiej połowie. Z kolei trzy miały miejsce w dogrywce.
Możesz przeczytać również: Trener polskich skoczków ma dylemat. "To trudny wybór"
Dlaczego Francuzi mogli dokonać siedmiu zmian? Określa to jeden z punktów w regulaminie, który mówi, że dodatkowa zmiana jest możliwa, gdy u zawodnika podejrzewa się wstrząśnienie mózgu.
A tak było w przypadku Adriena Rabiota. Ten w 88. minucie zderzył się głową z Julianem Alvarezem i długo leżał na murawie. Próbował kontynuować grę, ale w 96. minucie musiał opuścić murawę. Ta zmiana nie była liczona do puli sześciu.
Możesz przeczytać także: Nie doczekał finału. Żałoba w Argentynie. Nie żyje Sebastian Pordomingo