Kabaret. Świątek otworzyła puchar i naprawdę to powiedziała
Iga Świątek jest jedyna w swoim rodzaju. Po zwycięstwie nad Aryną Sabalenką w finale turnieju WTA 1000 w Rzymie, Polka wspomniała o pewnych brakach... w pucharze. Miała nadzieję, iż w środku będzie jej ulubiony przysmak.
Iga Świątek jest królową "mączki" i potwierdza to także w sezonie 2024. Podopieczna Tomasza Wiktorowskiego odniosła zwycięstwo w Madrycie i nie myślała nawet o zwolnieniu tempa w Rzymie.
Liderka światowego rankingu WTA bez większych problemów dotarła do finału turnieju rangi 1000 w Rzymie, w którym stoczyła pojedynek z Aryną Sabalenką. Był on krótki, ponieważ Polka dała rywalce wygrać zaledwie pięć gemów.
Iga Świątek po sobotniej wygranej potwierdziła, że jest jedyna w swoim rodzaju. Podczas swojej przemowy zwróciła uwagę na zdobyty puchar. Zajrzała do środka i zgłosiła pewne zażalenie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pod Siatką: Polki lepsze od Francuzek w Lidze Narodów! Zobacz kulisy meczu
- Mam nadzieję, że jeśli następnym razem wygram, będzie tu tiramisu. Wciąż czekam - stwierdziła roześmiana, nawiązując do swojego ulubionego przysmaku.
Dla Igi Świątek było to trzecie zwycięstwo w Rzymie. Światowa "jedynka" ma zapewne teraz w głowie tylko i wyłącznie nadchodzącą edycję Rolanda Garrosa.