Kamil Stoch zachwycił w Lillehammer. Tak skakali Polacy
Kamil Stoch znów poleciał daleko w Lillehammer. Trzykrotny mistrz olimpijski zamknął pierwszą serię na ósmej pozycji.
Najważniejsze informacje
- Kamil Stoch skoczył 138,5 m i jest ósmy po pierwszej serii w Lillehammer.
- Najdalej poleciał Domen Prevc – 140 m i prowadzenie przed Ryoyu Kobayashim.
- Do finału weszli też Dawid Kubacki (26. miejsce) i Kacper Tomasiak (19. miejsce).
Kibice w Lillehammer dostali widowisko z udziałem polskiej legendy. Kamil Stoch, który rozpoczął ostatni sezon w Pucharze Świata, pokazał klasę i wylądował na 138,5 m. Po swojej próbie był liderem, a po przeliczeniu not zakończył pierwszą serię na 8. pozycji, ze stratą 10,1 pkt do prowadzącego.
Piękny skok Kamila Stocha w Lillehammer
Najmocniej otworzył konkurs Domen Prevc. Słoweniec dobił do 140 m, co dało mu pierwsze miejsce przed Ryoyu Kobayashim, który uzyskał 138 m. Trzeci po pierwszej serii jest Philipp Raimund po skoku na 134,5 m. Układ czołówki zapowiada zaciętą walkę o zwycięstwo w drugiej serii.
Obok Stocha do finału awansowali Kacper Tomasiak i Dawid Kubacki. Tomasiak, 18-latek uchodzący za duży talent, poleciał 130,5 m i melduje się na 19. miejscu. Kubacki wylądował na 128. m, co daje mu 26. pozycję i szansę na poprawę w drugiej serii.
Nikt nawet nie drgnął. Przez tę bramkę nie obronią tytułu!
Pozostali biało-czerwoni odpadli. Piotr Żyła uzyskał 134,5 m, ale zamknął występ na 35. miejscu. Paweł Wąsek skoczył 126,5 m i sklasyfikowano go w czwartej dziesiątce. Aleksander Zniszczoł miał najkrótszy skok serii – 114,5 m – i nie liczył się w walce o finał.
Przed drugą serią największą zagadką pozostaje utrzymanie wysokiego poziomu przez czołówkę oraz możliwość ataku ze strony Stocha. Polak ma kontakt z najlepszymi, a niewielkie różnice punktowe w górnej części tabeli mogą dać mu realny awans. W drugiej serii liczyć będą się także stabilność warunków i noty za styl.
Jeśli Tomasiak i Kubacki poprawią odległości, biało-czerwoni mogą zakończyć konkurs z trzema nazwiskami w punktach. Dla Stocha to szansa, by podtrzymać mocny początek sezonu i dopisać ważne oczka w Pucharze Świata.