Małysz mówi o niedosycie. Nadzieja w Tomasiaku, Stoch szuka drugiego skoku
Adam Małysz podsumował otwarcie sezonu PŚ w skokach i mówi o niedosycie. Prezes PZN wskazuje na problem drugich prób Kamila Stocha i chwali debiut Kacpra Tomasiaka.
Najważniejsze informacje
- Małysz ocenił start Polaków w PŚ jako „lekki niedosyt” i zwrócił uwagę na drugi skok Kamila Stocha.
- Pozytywnie wyróżnił się debiutujący w PŚ Kacper Tomasiak; problemem był start Aleksandra Zniszczoła w dziurawym kombinezonie.
- Kolejne konkursy PŚ odbędą się w Falun we wtorek i środę.
Sezon Pucharu Świata w skokach ruszył, a po zawodach w Lillehammer prezes PZN Adam Małysz mówi o umiarkowanej satysfakcji. W rozmowie z PAP podkreślił, że Polacy punktowali szeroko, ale zabrakło akcentu w ścisłej czołówce. Wskazał też na konkretny kłopot Kamila Stocha, który w Norwegii skakał nierówno między seriami.
Pierwszy konkurs na pewno wypadł całkiem przyzwoicie. Pięciu naszych zawodników było w czołowej 30. To na pewno całkiem nieźle wyglądało. Oczywiście, gdzieś tam chciałoby się, żeby Kamil po pierwszym konkursie był zdecydowanie wyżej, tak samo w drugim. Lekki niedosyt na pewno jest, ale to też pierwsze koty za płoty i gdzieś tam widać, że brakuje cały czas Kamilowi tego dobrego drugiego skoku - powiedział Małysz.
Główny wątek dotyczy powtarzalności drugich prób. Małysz mówił o braku stabilności, która odbiera szansę na wyższe lokaty po dobrych pierwszych skokach. Zwrócił też uwagę, że to dopiero początek zimy i często z biegiem sezonu forma Polaków rośnie. W tle pozostaje napięty kalendarz i szybka przeprowadzka do Szwecji.
"Spróbujcie go powstrzymać". Z piłką wyczynia cuda
Debiut Tomasiaka i pech Zniszczoła
Pozytywnym zaskoczeniem był debiut Kacpra Tomasiaka. Małysz zauważył regularność młodego skoczka i bliskość wejścia do ścisłej czołówki. Jednocześnie najtrudniejszy weekend miał Aleksander Zniszczoł: raz nie przebrnął kwalifikacji, a w drugim konkursie odpadł po pierwszej serii po skoku oddanym w uszkodzonym kombinezonie.
Gdzieś tam puściło na szwie w kombinezonie, jakaś dziura się pojawiła. Przepisy stanowią, że przy jakiejkolwiek takiej historii nie wolno startować, bo można zostać zdyskwalifikowanym. Na szczęście Olek zareagował dosyć szybko i spytał się przed startem sędziego, czy może w czymś takim skoczyć. Dostał zgodę, ale wiadomo, że gdzieś tam takie rzeczy potem rozpraszają zawodnika. Bądźmy szczerzy, on akurat też nie skacze w tym momencie na takim poziomie, żeby to miało aż taki wpływ na to, że tak słabo wypadł - wyjaśnił Małysz.
Rywale trzymają poziom. Falun już za chwilę
Małysz ocenił, że Austriacy i Słoweńcy skaczą zgodnie z przewidywaniami, a Japończycy przenieśli dobrą formę z lata na zimę. Zwrócił uwagę na Felixa Hoffmanna, który od początku prezentuje się "fajnie", przy słabszej dyspozycji Andreasa Wellingera i Karla Geigera. Najbliższe konkursy w Falun zaplanowano na wtorek i środę.
W perspektywie całego sezonu prezes PZN przypomniał, że Polacy często rozkręcają się w miarę zimy. Podkreślił wagę olimpijskiej kampanii i modernizację skoczni w Predazzo, gdzie historycznie Polacy czuli się dobrze. Małysz liczy, że kibice znów licznie pojawią się na włoskich zawodach w roku igrzysk.
Źródło: PAP