Rząd Mateusza Morawieckiego długo wyczekiwał, aż podatek handlowy wejdzie w życie. Nastąpiło to w końcu w 2021 roku, a przynieść miało do budżetu 1,5 miliarda złotych. Okazuje się, że były to nietrafione szacunki, a sklepy zapłacą znacznie więcej.
To miał być rok bez podatków, ale te wyrastają jak grzyby po deszczu. Od początku roku funkcjonuje podatek cukrowy, rząd odblokował podatek handlowy i już pracuje nad podatkiem od smartfona.
Ministerstwo Finansów już liczy wpływy z podatku handlowego, który – jeśli wszystko pójdzie dobrze – zacznie obowiązywać w 2021 r. W sumie nową daninę zapłaci około 200 firm. Do budżetu trafi co najmniej 1,5 mld zł.
Wicepremier Jarosław Gowin ocenił, że projekt budżetu na 2020 rok będzie wymagać zmian. To pokłosie tematu limitu 30-krotności składek na ZUS, za którego utrzymaniem będzie optować Porozumienie. Gowin wskazał jednak, że w najbliższym czasie może powrócić kwestia podatku handlowego.
Dziś w "Money. To się liczy" gościem wiceminister finansów Leszek Skiba, którego Sebastian Ogórek pyta m.in. o uszczelnianie podatku CIT, wpływy ze zniesienia 30-krotności składki na ZUS i dalsze losy podatku handlowego. Zaczynamy o 9.15.
Władza musi w jakiś sposób łatać dziury budżetowe. Dlatego już niedługo obejmie dodatkowymi opłatami najbogatszych, podniesie składki ZUS dla wybranych i chce wrócić do pomysłu wprowadzenia podatku handlowego.