aktualizacja 

Chciał poderwać stewardessę. Grozi mu 5 lat więzienia

Smutną niespodziankę przeżyli pasażerowie linii Lion Airlines lecący z Bangkoku do Hai Yai w Tajlandii. Jeden z uczestników lotu powiedział do stewardessy, że w jego bagażu jest bomba. Samolot został uziemiony, a delikwent trafił do aresztu.

Chciał poderwać stewardessę. Grozi mu 5 lat więzienia
(Wikimedia Commons CC BY-SA)

Głupota nie zna granic. 23-letni Taj Pichit Boondaeng jest tego doskonałym przykładem. Kiedy samolot, w którym się znajdował przymierzał się do startu, a załoga sprawdzała, czy wszystkie bagaże spakowano zgodnie z procedurami, wtedy chłopak postanowił sobie zażartować. Stewardessa, która upychała jego plecak na półce, usłyszała, że musi być bardziej ostrożna, bo ładunek w środku plecaka zaraz eksploduje. Jak tłumaczył później na policji, był to tylko żart, którym chciał poderwać pracownicę linii Lion Airlines.

Przerażona kobieta zawiadomiła o wszystkim kapitana samolotu. Ten nie zamierzał weryfikować doniesień osobiście, tylko odwołał lot i wezwał policję - donosi portal mashable.com. Pasażerowie byli bardzo rozczarowani, jednak ich zawód jest niczym w porównaniu do tego, co czeka nieszczęsnego chłopaka.

Na chwilę obecną wiadomo, że Boondaeng trafił do aresztu na 6 miesięcy. W tym czasie sąd orzeknie, czy chłopak trafi do więzienia. Jeśli tak, to grozi mu aż 5 lat odsiadki! Żeby tego było mało, nie ominą go również poważne konsekwencje finansowe. Na razie do 6 miesięcy aresztu dostał ponad 2 tysiące dolarów grzywny. Jeśli sąd orzeknie winę i chłopak trafi do więzienia, wtedy przyjdzie mu zapłacić dodatkowo ponad 5,5 tysiąca dolarów. Do tego dochodzi jeszcze roszczenie ze strony przewoźnika, który za straty związane z odwołaniem lotu żąda ponad 27 tysięcy dolarów!

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić