Do tej pory próby wyjaśnienia, czym tak naprawdę są czarne dziury, szły w zupełnie innym kierunku. Naukowcy udowadniali na podstawie praw fizyki i matematyki, że obiekt, który dostanie się do wnętrza takiego obszaru czasoprzestrzennego, zostanie kompletnie zniszczony. Wszystko przez olbrzymią masę zgromadzoną na bardzo małej przestrzeni. Siła grawitacji oddziałująca na taki obiekt spowoduje jego całkowity rozpad. O jej mocy świadczyć może fakt, że nawet lecące z prędkością 299 792 458 m/s światło nie jest w stanie wydostać się z powrotem poza obręb tajemniczego ciała niebieskiego.
Jednak nowa teoria obala dotychczasowe wyobrażenie na temat czarnych dziur. Zgodnie z nią każdy tego typu obiekt posiada środek, w którym mieści się niewielki otwór - coś w rodzaju odpływu w wannie. Jeśli jakimś cudem człowiek dostałby się w obręb czarnej dziury i przeżył oddziałujące na niego siły, wówczas powoli zostałby zassany do otworu. Jeśli wierzyć naukowcom, wówczas zetknąłby się z czymś, co nazywają strukturą wszechświata, czyli światem kompletnie innym od tego w czym żyjemy obecnie.
Na początku musieliśmy uzgodnić, czy możliwe jest, aby taki otwór wewnątrz czarnej dziury mógł w ogóle istnieć. To wyjątkowo trudne do wyobrażenia sobie, że w tak masywnym ciele niebieskim jest dziurka wielkości jądra atomu, za którą czas i materia mają swój ciąg dalszy -powiedział dr Gonzalo Olmo z Uniwersytetu w Walencji. Rezultat jego badań dostępny jest w dzienniku 'Classical and Quantum Gravity"
W filmie "Interstellar" czarna dziura była teleportem do miejsca, w którym wszystkie zdarzenia działy się jednocześnie w jednym momencie. Reżyser tak właśnie wyobraził sobie zakrzywienie czasoprzestrzeni. Główny bohater wyszedł cało z pobytu w tym dziwacznym miejscu, jednak w prawdziwym świecie nie miałby szans przeżyć.
Autor: Kamil Królikowski
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.