O "czterech samolotach we Francji z arabskimi inskrypcjami" pracownicy easyJet dowiedzieli się z oficjalnego maila. Lisa King, odpowiedzialna za bezpieczeństwo na pokładzie samolotów tej linii twierdzi, że wiadomość miała charakter czysto informacyjny. Ze względów bezpieczeństwa nie wyjawiono jednak co dokładnie było na graffiti oraz nie podano, na których konkretnie francuskich lotniskach doszło do odkrycia.
EasyJet oceniło sprawę, w każdym z przypadków konsultując się szczegółowo z władzami. Napisy nie są niczym innym niż zwykłym graffiti. Zawsze traktujemy takie sprawy bardzo poważnie. Samoloty nie wystartowałyby, gdybyśmy nie byli pewni, że pasażerowie i załoga są stuprocentowo bezpieczni. To zawsze jest nasz najwyższy priorytet - czytamy w świadczeniu rzecznika prasowego easyJet.
Graffiti zostało odnalezione dwa tygodnie po zamachach w Paryżu, w których zginęło 13 osób. Choć zarówno firma jak i władze nie łączą tych dwóch spraw, to ruszyło śledztwo, mające na celu zbadanie kto umieścił graffiti na i wewnątrz samolotu. Analizowane są między innymi nagrania z kamer ochrony lotnisk.
Samo graffiti nie jest niebezpieczne i nikogo nie skrzywdzi. Niepokoi mnie tylko to, że ktoś potrafił umieścić coś takiego w niedostępnej normalnie dla ludzi strefie, blisko zbiorników z paliwem – powiedział gazecie "The Sun" Philip Baum, redaktor magazynu Aviational Security International.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.