Kolejna śmierć w The Prodigy. Zespół żegna "Supermana"

10

Kilka tygodni po samobójstwie Keitha Flinta zespołem The Prodigy wstrząsnęła kolejna śmierć. Odszedł ochroniarz i bliski przyjaciel muzyków.

Fani płaczą na koncercie Keitha Flinta
Fani płaczą na koncercie Keitha Flinta (East News, Geoff Robinson Photography/REX/Shutterstock)

Mówili na niego "Superman". Ochroniarz o imieniu Con, którego wieku nie ujawniono, od lat był ważną częścią zespołu – jeździł z muzykami po świecie i dbał o to, by nic im się nie stało.

Spoczywaj w pokoju, Con. Zawsze mogliśmy na ciebie liczyć, przez lata nas pilnowałeś i wyciągnąłeś z wielu kłopotliwych sytuacji podczas tras. Byłeś naprawdę wspaniałym człowiekiem, Supermanem. Ludzie, którzy cię znali, dobrze wiedzą, o co chodzi – napisał zespół na Twitterze.

Muzycy podkreślili, że nigdy go nie zapomną i będą za nim tęsknić. Stwierdzili, że był ich najbardziej lojalnym przyjacielem. Rodzinie ochroniarza przekazali kondolencje. Policja nie podaje przyczyny tragedii.

Dla The Prodigy to już kolejna tragedia. Na kilka tygodni przed śmiercią Cona zespół pożegnał swojego wokalistę, 49-letniego Keitha Flinta. Charyzmatyczny frontman odebrał sobie życie 4 marca w Great Dunmow. Zmarł przez powieszenie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Zobacz także: Zobacz też: Nicki Minaj - wielki mural w Warszawie
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić