Koronawirus w Polsce. Pasażer autobusu krzyczał, że jest zakażony. Grozi mu więzienie
Pasażer autobusu komunikacji miejskiej wszczął awanturę i wykrzykiwał, że jest zakażony koronawirusem. Jak poinformowała sierż. szt. Anna Wójcik z Komendy Policji w Ursusie, sprawa trafiła do prokuratury.
Do zdarzenia doszło 25 marca w autobusie komunikacji miejskiej w Ursusie. W trakcie jazdy jeden z pasażerów wstał i zaczął nerwowo poruszać się po pojeździe. "W ręku trzymał dokumenty i wykrzykiwał, że jest zakażony koronawirusem oraz, że właśnie opuścił szpital" - czytamy na stronie internetowej polsatnews.pl.
Kierujący autobusem zatrzymał pojazd i wezwał policję. Przybyli na miejsce funkcjonariusze, przy zachowaniu szczególnych środków ostrożności, ubrani w kombinezony ochronne podjęli interwencję wobec mężczyzny - przekazała w środę sierż. szt. Anna Wójcik.
Zobacz także: Koronawirus w Polsce wywoła cięcia etatów w rządzie? Piotr Mueller komentuje
Na miejsce zdarzenia wezwano karetkę
47-latek został przewieziony ambulansem do szpitala. Tam przeszedł badania na obecność koronawirusa. Wykonany test dał wynik negatywny.
Teraz mężczyźnie grozi aż osiem lat pozbawienia wolności. "Policjanci przypominają, że kto wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".
Sprawą bezmyślnego wybryku zajmuje się prokuratura. Niestety, nie brakuje osób, które robią sobie żarty z koronawirusa. Niektórzy lekceważą tę bardzo poważną sprawę i zupełnie niepotrzebnie dodają pracy służbom. W czasie, gdy mężczyzną z autobusu w Ursusie zajmowali się medycy, ich pomocy mógł potrzebować ktoś inny.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.