Aleksandra Sokołowska
Aleksandra Sokołowska| 

Ratownik medyczny o szybkich testach dla pracowników ochrony zdrowia. "To mydlenie oczu"

14

Michał Kleczewski ratownik medyczny z Warszawy, mówi, jak wyglądają szybkie testy dla pracowników medycznych. Rzeczywistość okazuje się zupełnie inna niż obietnice, które składano. Ratownik alarmuje, że za chwilę poziom niepracujących medyków będzie tak ogromny, że chorzy będą umierać.

Koronawirus. Rozmowa z ratownikiem medycznym. Zdjęcie ilustracyjne.
Koronawirus. Rozmowa z ratownikiem medycznym. Zdjęcie ilustracyjne. (Newspix)

W rozmowie z WP Kobieta rzecznik prasowy Głównego Inspektora Sanitarnego Jan Bondar wyjaśnił, jak wyglądają procedury wykonywania szybkich testów. Zapewnił, że ratwnik medyczny, który miał kontakt z osobą zarażoną koronawirusem, a nie był do tego odpowiednio przygotowany zostaje skierowany na kwarantannę. Po 7 dniach zostają pobrane mu wymazy do wykonania testu. Jeśli wynik jest ujemny pacjent może wrócić do pracy. Rzecznik podkreśla, że te przepisy są powszechnie znane i niejednokrotnie były przekazywane dyrektorom placówek.

Michał Kleczewski, który jest ratownikiem obecnie przebywa na kwarantannie. Mężczyzna twierdzi, że pomimo przebywania 9 dni w izolacji nadal nikt nie wykonał mu badań. – My medycy, po kontakcie z pacjentem chorym na COVID-19, zostajemy wysłani na kwarantannę z nadzieją, że zostaniemy zbadani w terminie i po uzyskaniu negatywnego wyniku wrócimy do pracy. Rzeczywistość jest w ogóle inna. Ja jestem już dziewiąty dzień bez kontaktu i bez informacji, kiedy sanepid chce mi zrobić test – informuje.

Ratownik postanowił działać na własną rękę. We współpracy z największym laboratorium w Warszawie, Genomics i przy pomocy drugiego pracodawcy wykonał test, którego wynik był ujemny. – Od razu zadzwoniłem do sanepidu. Poprosili o wysłanie maila z wynikiem. Dostałem odpowiedź, że mam czekać na informację co dalej, z uwagi na dużą ilość wiadomości – relacjonuje.

"Obecnie żadna interwencja nie jest bezpieczna"

Wszystko zaczęło się od interwencji w domu pewnego 70-latka, który miał problemy z oddychaniem, ale nie miał kontaktu z zakażonymi oraz nie występowała infekcja dróg oddechowych ani gorączka został oznaczony jako "bezpieczny".

Weszliśmy do pacjenta w rękawiczkach, maskach ochronnych, okularach/goglach i przyłbicach, ponieważ obecnie żadna interwencja nie jest bezpieczna. Zmierzyliśmy temperaturę wszystkim domownikom – była w granicach normy. Pacjent miał problemy kardiologiczne, co mogło tłumaczyć duszność. Wykonaliśmy niezbędne medyczne czynności ratunkowe na miejscu i po kontakcie z dyspozytorem ustaliśmy dla niego odpowiedni szpital i tam go przetransportowaliśmy – opowiada.

Na tym interwencja się zakończyła. Jednak dwa dni później mężczyzna odebrał telefon z informacją, że pacjent był niestety zarażony. – Tego samego dnia skontaktowałem się z sanepidem. Zaspana pani potwierdziła kwarantannę. Żeby zabezpieczyć narzeczoną, udałem się na czas izolacji do oddzielnego mieszkania – mówi.

Ratownik medyczny myślał, że test na potwierdzenie choroby zostanie mu wykonany w trybie pilnym, jednak bardzo się pomylił. Mężczyzna dzwoniąc do Sanepidu dowiedział się tylko tyle, że mają problemy z połączeniem go z chorym pacjentem i nie mogą wdrożyć całej procedury. – W ten sposób wykończymy system. Za chwilę poziom niepracujących medyków będzie tak ogromny, że ludzie będą umierać. Pamiętajmy, że pacjenci nadal chorują na swoje choroby przewlekłe. Mają zawały, mają udary i ulegają wypadkom komunikacyjnym. Pamiętajmy, aby nie skupiać się tylko i wyłącznie na koronawirusie – alarmuje Michał Kleczewski.

"Dostałam telefon, że mnie z kimś pomylili"

Kiedy ratownik medyczny opisał swój przypadek na swoich profilach w mediach społecznościowych odezwało się do niego wiele osób, które również znalazły się w takiej sytuacji. Pani Katarzyna również była poddana kwarantannie, jak się potem okazało przez błąd sanepidu musiała przechodzić ją dwa razy.

Nikt mnie nie sprawdzał, nikt nie wiedział, że powinnam być na kwarantannie, mimo że pracodawca wysłał pismo do powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej w Warszawie i do drugiego miasta, w którym pełnię obowiązki. Test w trakcie odbywania kwarantanny również zorganizował mi pracodawca – opisuje.

W Polsce personel medyczny może stanowić nawet 18 proc. osób w grupie zakażonych koronawirusem. Do tej pory ponad 4,5 tys. medyków poddanych zostało kwarantannie. Jednocześnie nie wszyscy pracownicy sektora ochrony zdrowia są objęci badaniami finansowanymi przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić