Adam Dąbrowski
Adam Dąbrowski| 
aktualizacja 

Była 6 rano. Spójrzcie na mieszkańców Katowic

61

Nadszedł długo wyczekiwany przez wszystkich smakoszy dzień - tłusty czwartek. Z tej okazji wybraliśmy się na pączki do centrum Katowic. Tam kolejki ustawiały się już od 6 rano.

Była 6 rano. Spójrzcie na mieszkańców Katowic
Kolejka pod Tradycyjną Pączkarnią Słowik ustawiała się od bladego świtu (o2.pl)

Zaczęło się skoro świt. W dużych, średnich, małych miastach i wsiach. Tradycyjnie w ostatni czwartek przed okresem wielkopostnym tłumy smakoszy szturmują cukiernie, piekarnie i kawiarnie w jednym celu - by zakupić pączki i faworki. Bez względu na wiek czy profesję, pierwsi kupujący pojawili się w pączkarniach wczesnym rankiem.

My przyjrzeliśmy się kolejce, która ustawiła się pod jedną z najpopularniejszych cukierni w centrum Katowic. Była zaledwie 6 rano, gdy zjawiliśmy się na miejscu.

Pierwszy raz, jak staliśmy w kolejce na tłusty czwartek o godzinie 15:00, to było najgorsze zło - czekaliśmy ponad dwie godziny. W kolejnym roku poszliśmy na 8:00 rano i staliśmy pół godziny. A teraz poszliśmy o 6 rano - czekaliśmy 5-7 minut - mówi nam Magda, która do Tradycyjnej Pączkarni Słowik wybrała się po pączki wraz z bratem.

- Kolejki potrafią się ciągnąć, a ja akurat wcześniej pociągiem przyjechałem - zdradza nam kolejny napotkany klient - Adam.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Tłusty czwartek w Katowicach - kolejki do Tradycyjnej Pączkarni Słowik

Pączków jest cała masa - do wyboru do koloru, choć tego dnia dominuje klasyka - pączki z różą.

- Oczywiście, ze skórką pomarańczy musi być obowiązkowo. A nadzienie? Marmolada różana najlepiej - słyszymy od Michała, który czeka w kolejce pół godziny.

Co jest wyjątkowego w tych pączkach? Są tradycyjne. Przyszliśmy wcześniej, bo musieliśmy mieć pewność, że je dostaniemy - cieszą się dużą popularnością wśród katowiczan - stwierdzają Kuba i Hania.

Kolejki za słodkościami w okolicach katowickiego rynku od lat nie dziwią nikogo - to właśnie tu od lat w tłusty czwartek (i nie tylko) gromadzą się największe kolejki smakoszy w stolicy śląskiej metropolii. Koło 8:00 rano na swoją kolej trzeba było zaczekać już 40 minut.

Bartłomiej Słowik prowadzi tu rodzinną firmę - Tradycyjną Pączkarnię Słowik, która cieszy się ogromną popularnością nie tylko ze względu na lokalizację w ścisłym centrum miasta, ale również na jakość wypieków oraz bogatą i różnorodną ofertę.

- W ofercie mamy ponad 30 smaków i ciągle dodajemy nowe. Niestety, z uwagi na to, że jesteśmy małą manufakturą, musimy się ograniczyć w tłusty czwartek do czterech podstawowych. Zależy nam na klientach, musimy dostarczyć jak najwięcej świeżych pyszności, a pozostałe kształty pączków są w ten dzień zbyt czasochłonne - mówi Bartłomiej Słowik.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Pączki od kuchni

Wracamy do kolejki. W niej spotykamy Alexa - Kanadyjczyka mieszkającego w Polsce od sześciu lat. Bardzo chwali sobie polskie pączki - jak sam uważa, są lepsze niż kanadyjskie słodkości.

Pączki kojarzą mi się z domem - mamy tam podobne donuty, ale polskie pączki są o wiele lepsze. Fajnie mieć dobre pączki o poranku - kupuję je jeszcze dla kolegów z pracy - mówi Alex.

Mężczyzna wziął po cztery pączki z każdego dostępnego dziś wariantu: róży, truskawki, marmolady i adwokata.

Wszyscy będą dziś szczęśliwi w robocie - cieszy się Alex.

Sekret dobrych pączków

Tajemnica sukcesu pączków rodziny Słowików pochodzi od babci naszego rozmówcy, która w latach 70. szlifowała umiejętność słodkich wypieków w Monachium.

Rozmawiając z właścicielami pączkarni dowiadujemy się, że ze względu na szybko rosnące ceny, chociażby prądu, ZUS-u oraz kosztów pracowniczych, prowadzenie biznesu jest trudniejsze. Naturalnie te podwyżki odbijają się na cenie pączków.

Ile taka przyjemność w tym roku kosztuje? W Katowicach jeden pączek kosztuje średnio 4 złote - ceny są podobne jak w ubiegłym roku. W sieciówkach słodkości kosztują zwykle za połowę ceny.

Jest tłusty czwartek - można sobie nie żałować. Niektórzy są nastawieni na bicie rekordów. Ale nie zjemy ich same - mówią Żaneta i Agnieszka.

Nie brakuje również sceptyków słodkiego celebrowania ostatniego czwartku karnawału. Niektórzy z nie lada zdziwieniem patrzyli na rosnącą kolejkę.

Tego fenomenu nie potrafię zrozumieć - mówi Paweł, który akurat przechodził obok pączkarni.

Mimo wszystko: "tradycja rzecz święta" - tłusty czwartek musi być pełen słodkości.

To jest tradycja i tego nie zmieni pan, ani ja - kwituje pan Jan, który akurat zakupił porcję świeżych pączków w centrum Katowic.

Nie pozostaje nic innego, niż życzyć smacznego!

Adam Dąbrowski, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić