Awaryjne lądowanie w Izraelu. Musieli wodować maszynę
Wypadek
Niewielki samolot z dwoma pilotami na pokładzie z niewyjaśnionych przyczyn musiał wylądować w morzu tuż obok izraelskiego wybrzeża. W akcji ratunkowej brali udział członkowie wodnej policji oraz naoczni świadkowie.
Wodowanie
Wszystko działo się kilkaset metrów od plaż Tel-Awiwu. Znajdujący się w pobliżu miejsca wypadku ludzie powiedzieli, że maszyna mogła mieć problemy techniczne.
Reakcja świadków
"Widzieliśmy, jak schodzi na dół. Miał zamknięte podwozie oraz wyłączone światła lądowania. Nie widzieliśmy też, żeby w maszynie działały śmigła" - powiedział Oded Lerner, naoczny świadek, w rozmowie z Reutersem.
Dwoje pilotów
"Wylądował zaledwie 100 metrów od nas. Kiedy wreszcie znalazł się w wodzie, ja i kilka innych osób wskoczyliśmy do morza, żeby pomóc pilotom. Tamci jednak wydostali się o własnych siłach i powiedzieli, że mają się dobrze" - dodał Lerner.
Problemy w drodze na lotnisko Sde Dov
Piloci stracili kontrolę nad samolotem w drodze na lotnisko w stolicy Izraela.