60 stopni poniżej zera
- Co wy wiecie o chłodzie - śmieje się Michaił, pokazując zdjęcie swojego termometru. Turyści odwiedzający zimą Ojmiakon, wieś w rosyjskiej Jakucji, do końca życia zapamiętają uczucie, gdy wydychane powietrze zamarza po opuszczeniu ust. Dla 500 żyjących tu osób minus 60 stopni Celsjusza to codzienność. Do takich temperatur i zimy przygotowują się trzy miesiące, zbierając prowiant i paliwo.
Ubranie
Mieszkańcy Ojmiakonu to prawdziwi twardziele. Wiedzą, że ciepło może zapewnić im tylko wielowarstwowy strój z futer, swetrów i ciepłej bielizny. Do tego buty pokryte skórą renifera, a na głowach czapki z lisów polarnych. Tak niska temperatura nie wybacza. Rekord zanotowano w styczniu 1926 roku. Termometry pokazały -71,2 °C.
Domy
Poza kilkoma betonowymi blokami z czasów ZSRR większość budynków to parterowe drewniane domy. Do ich budowy używa się modrzewia, bo dobrze trzyma temperaturę. Prywatne domy opala się drewnem, bo węgla nie zawsze starcza. Korzystają z niego szkoła, szpital czy przedszkole.
W środku
Tak wygląda wnętrze typowego ojmiakońskiego drewnianego domu. Niewiele osób wytrzymałoby w takich warunkach.
Ciepło, ale...
Nawet w dogrzanym - na tamtejsze standardy - domu nikt nie biega na bosaka. Szczególnie dziecko.
Życie
Położoną nad rzeką Indygirką wieś otaczają góry. Roczna amplituda temperatur w jej okolicy jest wręcz szokująca, wynosi ponad 100 stopni (w lecie bywa tu 33 kreski na plusie). Ziemia, jeżeli rozmarza, to na parę metrów. Da się tu żyć, bo biją z niej gorące źródła. Dawno temu miejsce było naturalnym postojem dla właścicieli stad reniferów. Nomadzi mieszkali tu krótko i przenosili się dalej. Sowieci zmusili ich do pozostania na stałe. Teraz utrzymują się z handlu tym, co złowią, albo co upolują. Poza tym są jeszcze turyści zafascynowani "biegunem zimna".
Lotnisko
Ta mała wieś ma też swoje lotnisko. To relikt z czasów ZSRR, ale dobrze, że w ogóle jest. Przez wiele dni w roku do miasta nie sposób się dostać. Albo z powodu roztopów albo z powodu zasp.
Najlepszy przyjaciel
Z samochodami jest problem, bo w zimie właściwie nie można wyłączać silnika. Nie da się go uruchomić, gdy ostygnie. A taki jakucki koń wymaga tylko, by co 4 tygodnie przeczesać mu wełnianą sierść wielkimi grabiami i wydobyć ewentualne grudki lodu. Jeżeli izolacja jest kompletna, zwierzę wytrzymuje minus 60 i samo znajduje pożywienie pod śniegiem.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.