#retro To oni ratują nam życie w górach. Nie ma odważniejszych
Trudno świętować
Jest pełnia lata, trudno więc oczekiwać od przewodników i ratowników górskich aktywnego świętowania. Choć 10 sierpnia wypada ich dzień, mają ręce pełne roboty. Czas na zabawę przyjdzie po sezonie. Tak było od 1952 roku, kiedy to w Zakopanem założono Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Nam łatwiej skorzystać z tej okazji i dlatego w cyklu #retro pokazujemy pracę tych dzielnych ludzi w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Sprzęt może był nieco słabszy, ale pasja i poświęcenie równie duże.
Specjaliści
Nie każdy miłośnik gór - czując powołanie - może wstąpić do GOPR. Podobnie jak TOPR, jest organizacją zamkniętą. Ratownikiem GOPR-u można zostać dopiero po intensywnym szkoleniu, przejściu testów i zdaniu egzaminów kwalifikacyjnych. Sprawdzane są nie tylko umiejętności teoretyczne (jak wiedza medyczna czy topografia terenu), ale także kondycja fizyczna i umiejętność jazdy na nartach.
Całodzienny obowiązek
Ratownicy GOPR-u muszą być gotowi ruszyć do akcji przez 24-godziny. Muszą być do dyspozycji przez wszystkie dni w roku.
Sponsorzy
Ważnym źródłem środków GOPR są sponsorzy. Bez nich nie mieliby nowoczesnego sprzętu ratowniczego. Samochody terenowe, quady, skutery śnieżne, detektory lawinowe i GPS-y pomagają ratować życie.
Przy pracy
Ratownicy znoszą rannego turystę po wypadku w Tatrach Wysokich. Zdjęcie z sierpnia 1973 roku.
Stały problem
Największym problemem ratowników są bezmyślni turyści. Brak doświadczenia górskiego i wyobraźni może zabić. Także ratownika, bo uczestniczący w akcjach nierzadko muszą ryzykować własnym życiem, by pomóc innym.
Przede wszystkim bezpieczeństwo
Choć operują na trudnym terenie, GOPR-owcy to profesjonaliści. Groźna dla życia rutyna nie jest ich problemem. Każda akcja jest inna.
Szkolenie
Ćwiczenia ratowników tatrzańskiej grupy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w 1984 roku.
Na własnych plecach
Wszystko, czego potrzeba do ratowania życia, ci ludzie musieli przez lata wnosić w góry na własnych plecach.