#retro Zima w mieście? Tylko we wspomnieniach
1970 r.
Gdy termometr za oknem wskazuje 10 stopni i szanse na oglądanie śniegu spadają do zera, wracamy wspomnieniami do swojego dzieciństwa. "Kiedyś to były zimy..." - będzie można dziś usłyszeć przy wigilijnym stole. Każdy członek rodziny będzie miał swoje wspomnienia o białych świętach.
Dzisiejsi 30-latkowie będą z zazdrością patrzeć na dzieciaki sunące sankami z osiedlowej górki. Pokolenie 50-latków i starszych cieszyć się będzie, że "zima stulecia", raczej się nie powtórzy. Wyciąganie auta spod zaspy śniegu zarezerwowana jest dla mieszkańców dalekiej północy. Polacy o miejskich kuligach czy białych świętach mogą jedynie pomarzyć.
1985 r.
Spodnie na tyłku były mokre, ale ta mini ślizgawka była tego warta.
Propaganda konającego systemu nie miała znaczenia.
Zima 1977-1978
Wyciąganie z zaspy Fiata 125p. Czasem jeden koń może uratować całe "stado" uwięzione pod maską auta.
1979 r.
To było odśnieżanie dla wytrwałych.
1978 r.
Osiedlowa górka. Każdy chciał mieszkać na takim osiedlu. Lepsze od zjazdu z Kasprowego.
1959 r.
Jest lód? Są łyżwy? Jest zabawa!
1965 r.
Kulig na błoniach stadionu X-lecia. Kulig. W mieście. Ech...
1979 r.
Lekcja wuefu w szkole podstawowej przy ulicy Wiśniowej w Warszawie. Chłopaki grają przeciwko dziewczynom.
Zawsze były jakieś dzielne dziewuchy chętne przyłożyć kolegom na boisku. Nawet jak tego boiska nie było widać spod śniegu i błota.
1979 r.
Na zdjęciu osiedle na Saskiej Kępie w Warszawie i zimowe zajęcia zorganizowane dla dzieci.
Jakby ktoś dzieciakom taką frajdę oficjalnie przygotował, trafiłby pewnie na milicję. Kto jeździł, ten wie..
1962 r.
Zaspy przysłoniły bieszczadzkie drogi, więc dzielni Polacy w czynie społecznym jechali odśnieżać.
Zima 1954-1955
Maluchy z przedszkola na stołecznym Muranowie lepią bałwana.
1962 r.
Jak widać z tego zdjęcia, zima kiedyś też zaskakiwała drogowców.