Szczeniak ocalał z pożaru, a teraz... sam został strażakiem
Szczeniak cudem uratowany
Jeżeli jesteście wrażliwi i wzruszają was historie z happy endem, to przygotujcie sobie paczkę chusteczek, bo łzy cisną się same do oczu. Malutki Jake miał zaledwie kilka tygodni, kiedy znalazł się w śmiertelnej pułapce. Szczeniak został uwięziony w płonącym domu...
Jake
Malutki Jake miał dużo szczęścia, gdyż zauważył go jeden ze strażaków, gaszących pożar. William Lindler wyniósł go z płonącej pułapki. Piesek trafił do weterynarza, który stwierdził u niego poparzenie ciała aż w 75%. Wkrótce potem jego właściciele przestali kontaktować się z lekarzem... i szczeniak został pozostawiony sam sobie.
Przeznaczenie
Wierzycie w przeznaczenie? Jeżeli nie, to zacznijcie. Strażak, który uratował szczeniaka, usłyszał o smutnej historii cudem ocalałego psiaka i postanowił go przygarnąć. Od tej pory Jake stał się częścią prawdziwej i kochającej strażackiej rodziny.
Dochodził do zdrowia
Wśród ludzi, którzy otoczyli go opieką i miłością, Jake szybko wrócił do zdrowia. Stał się nawet oficjalną maskotką straży pożarnej w Hanahan (mieście w Stanach Zjednoczonych). Teraz Jake wstąpił do służby...
Strażak w szkole
Jake będzie występować w szkołach i uczyć dzieci, jak się zachowywać w czasie pożaru. Ma nawet swoją odznakę!
Pies terapeuta
- Chciałbym, żeby Jake otrzymał certyfikat, dzięki któremu będzie mógł pracować jako terapeuta z dziećmi, które mają poparzoną skórę - powiedział dla Bored Panda William Lindler.
Prawdziwy strażak
- Chciałbym, żeby wszyscy wiedzieli, że bez względu na to, jak jest źle, zawsze może być lepiej. Jake jest tego najlepszym przykładem. Został poparzony, jak miał zaledwie cztery tygodnie, a mimo wszystko nadal jest piękny - dodał Lindler.
Jake na straży
Takie historie przywracają wiarę w ludzi. Ech, ci strażacy, na nich zawsze można liczyć.