Tragedia rosyjskiego Airbusa. Są nowe informacje
Odnaleziono czarne skrzynki
Rosyjskie władze twierdzą, że samolot, który rozbił się na Półwyspie Synaj z 224 osobami na pokładzie, rozpadł się w powietrzu na dwie części. Jedna z nich miała od razu spłonąć, a druga uderzyć o ziemię. W czasie lotu nie zgłaszano jednak problemów. Zaprzeczono także doniesieniom, że pilot A321 prosił pozwolenie o awaryjne lądowanie. Na terenie katastrofy odnaleziono nieuszkodzone czarne skrzynki, które już wysłane zostały do analizy.
Zniknął z radarów
Airbus, który należał do rosyjskich linii czarterowych Kogalymavia (Metrojet) zniknął z radarów pod 23 minutach od startu. Znajdował się wtedy na wysokości prawie 10 kilometrów. Na pokładzie oprócz Rosjan znajdowali się Ukraińcy i Białorusini.
Szczątki rosyjskiego samolotu A321
Wiktor Soroczenko, szef Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego powiedział, że jest jeszcze zbyt wcześnie, aby stwierdzić, co spowodowało katastrofę. W jej wyniku zginęli wszyscy na pokładzie maszyny – zarówno załoga jak i pasażerowie.
Tragiczny powrót z wakacji
Szczątki samolotu zostały znalezione na obszarze o powierzchni 20 kilometrów kwadratowych na egipskim Półwyspie Synaj, w okolicy wsi Hasana. Dotychczas znaleziono 163 ciała. Większość pasażerów stanowili turyści, którzy wracali z wakacji w Egipcie. Na pokładzie było 25 dzieci.
Egipscy żołnierze pilnujący bagaży pasażerów A321
W całej Rosji obowiązuje jednodniowa żałoba narodowa. W Petersburgu zostanie ona prawdopodobnie przedłużona o kolejny dzień. Na miejsce katastrofy udał się minister transportu Rosji Maksym Sokołow.
Zamach mało prawdopodobny
Niedługo po katastrofie rosyjskiego lotu KGL9268 członkowie grupy Państwa Islamskiego w Egipcie ogłosili w mediach społecznościach, że to oni zestrzelili maszynę. Jednak egipski premier Sharif Ismail powołując się na zdanie ekspertów poinformował, że dżihadyści z Synaju nie dysponują bronią, która mogłaby sięgnąć samolotu na wysokości 9450 metrów.