"270 godzin miesięcznie". Wyszło na jaw, co spotyka migrantów w Polsce
Coraz więcej obywateli Ameryki Łacińskiej przyjeżdża do Polski w poszukiwaniu pracy. Są oni kuszeni wizją stabilnych zarobków. Rzeczywistość w wielu przypadkach okazuje się jednak ogromnym rozczarowaniem - wynika z reportażu, który przygotowała "Al Jazeera".
Rocio Flores, 44-letnia matka trójki dzieci z Meksyku, przeżyła w Polsce chwile grozy. W sierpniu 2023 roku, w zaniedbanym domu w miejscowości Błaszki w centralnej Polsce, ukrywała się, drżąc o życie - relacjonuje "Al Jazeera". Kilka minut wcześniej przedstawiciel agencji, dla której pracowała, wymachiwał bronią przed nią i jej pięciorgiem kolumbijskich współpracowników.
W mojej ojczyźnie, w Meksyku, kiedy mężczyzna sięga po broń, to dlatego, że zamierza jej użyć. Myślałam, że tam umrę, że moje ciało wyrzucą na pole kukurydzy i już nigdy nie zobaczę moich dzieci - zrelacjonowała Flores w rozmowie z reporterami "Al Jazeery".
Do konfliktu podobno doszło wtedy, gdy przedstawiciel agencji ogłosił, że z powodu braków kadrowych pracownicy jednego z zakładów będą musieli wydłużyć zmiany do 12 godzin. Grupa odmówiła i zażądała wypłaty zaległych wynagrodzeń, co poskutkowało awanturą.
Nagranie rozpaliło sieć. Warszawska policja w akcji. "Boją się"
Dziennikarze uzyskali nagrania, na których można zobaczyć, jak pewien mężczyzna - zidentyfikowany przez "Al Jazeerę" jako obywatel Ukrainy - groził migrantom i wyzywał ich po polsku.
Latynosi coraz częściej przyjeżdżają do Polski
Przed 2022 rokiem to głównie Ukraińcy na czasowych zezwoleniach zasilali polskie fabryki, gospodarstwa i zakłady spożywcze. Po rosyjskiej inwazji uchodźcy z Ukrainy uzyskali szerszy dostęp do rynku pracy i zaczęli szukać lepiej płatnych zajęć. Tymczasowe agencje pracy skierowały więc swoją uwagę w stronę Ameryki Łacińskiej.
Obywatele Kolumbii, Peru czy Meksyku mogli wjechać do Unii Europejskiej bez wiz, pozostać przez trzy miesiące i w tym czasie starać się o pozwolenie na pracę w Polsce.
W czerwcu 2025 roku zasady się zmieniły - teraz pozwolenia trzeba uzyskiwać jeszcze w kraju pochodzenia. Wprowadzono też ostrzejszy nadzór nad agencjami pracy i wyższe kary za łamanie prawa. Nie wiadomo jednak, czy sytuacja migrantów rzeczywiście się poprawi.
Często ludzie są okłamywani od samego początku. Agencje potrafią pożyczyć im pieniądze na bilet. Dług zmusza później do pracy w warunkach wyzysku. To forma niewolniczej pracy - powiedziała w rozmowie z "Al Jazzerą" Irena Dawid-Olczyk, szefowa organizacji La Strada sprzeciwiającej się handlowi ludźmi i niewolnictwu.
Tak przedstawiają Polskę
Na TikToku i w mediach społecznościowych w Kolumbii podobno roi się od filmów przedstawiających Polskę jako kraj średniowiecznych zamków, gęstych lasów i brukowanych starówek. Influencerzy opisują nasz kraj jako miejsce, w którym Latynosi mogą dobrze zarabiać, podróżować i cieszyć się lepszym życiem.
Ludzie słyszą: "Mój kuzyn zarabia 6 tys. złotych, podróżuje, ma blond dziewczynę’. To sen, który się sprzedaje. Nikt nie wspomina, że będziesz pracował 270 godzin miesięcznie w wyczerpującej pracy albo że wiele agencji w ogóle nie złoży wniosku o twoje pozwolenie na pracę - podkreślił Freddy Abadia, 30-latek pracujący w NOMADA, wrocławskiej organizacji wspierającej migrantów.
Abadia sam doświadczył wyzysku. W 2021 roku agencja w Kolumbii obiecała mu 4 tys. zł miesięcznie za pracę w magazynie w Polsce. W rzeczywistości zarabiał 1,6 tys. zł w ciężkich warunkach. Zgłosił sprawę do La Strady jako przykład wyzysku.
Z czasem, mimo trudności i okresów bezdomności, zdobył wykształcenie we Wrocławiu i współtworzył Związek Pracowników Latynoamerykańskich przy wsparciu lokalnych organizacji.