Alarm wśród rolników. Kolejne przypadki choroby w Polsce
W Polsce ponownie zdiagnozowano kolejne przypadki choroby niebieskiego języka wśród zwierząt hodowlanych. Najwięcej z nich odnotowano na Dolnym Śląsku.
Najważniejsze informacje
- Potwierdzono osiem nowych ognisk choroby, m.in. w województwie dolnośląskim.
- Choroba niebieskiego języka jest groźna dla zwierząt, lecz nie dla ludzi.
- Inspekcja prowadzi działania zapobiegawcze i monitoruje sytuację.
Choroba niebieskiego języka, atakująca bydło i owce, znowu przybiera na sile w Polsce. Jak podaje Główny Lekarz Weterynarii, wykryto osiem nowych ognisk choroby, głównie na Dolnym Śląsku i jednym w województwie zachodniopomorskim.
Najwięcej przypadków odnotowano w województwie dolnośląskim, co wskazuje na dalsze rozszerzanie się wirusa. Kluczowym obszarem pozostaje powiat dzierżoniowski oraz powiaty ościenne. Choroba jest wykrywana dzięki badaniom laboratoryjnym przeprowadzonym w PIWet-PIB w Puławach.
Jak podkreśla agronews.com.pl, choroba niebieskiego języka nie zagraża ludziom, ale jest poważnym zagrożeniem dla hodowli zwierząt przeżuwających. Powoduje kulawizny, gorączkę, obrzęki, a także spadek mleczności. Szczególnie narażone są owce, które mogą nie przeżyć infekcji.
Czy mamy bańkę na złocie? Analityk mówi kiedy kupować surowiec
Choroba wywoływana jest przez wirusa z rodzaju Orbivirus, przenoszonego głównie przez drobne, krwiopijne muszki z rodzaju Culicoides.
Choroba występuje przede wszystkim w regionach o cieplejszym klimacie, gdzie obecność wektorów sprzyja jej rozprzestrzenianiu, jednak w ostatnich latach obserwuje się przesuwanie jej zasięgu również na rejony umiarkowane, co najprawdopodobniej związane jest ze zmianami klimatycznymi.
Reakcja na zagrożenie
Inspekcja Weterynaryjna działa zgodnie z protokołami. Wyznaczane są strefy objęte ograniczeniami, prowadzone są kontrole w gospodarstwach, a badacze analizują potencjalne drogi transmisji wirusa.
Rolnicy wyrażają jednak zaniepokojenie zarówno stanem zdrowia swoich stad, jak i możliwymi ograniczeniami w handlu.
Sytuacja jest dynamiczna i podlega stałemu monitorowaniu. Każdy nowy komunikat Głównego Lekarza Weterynarii jest kluczowy dla ustalenia dalszych kroków zapobiegawczych. Działania te mają na celu ochronę sektora hodowlanego przed dalszymi stratami.