Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...

Atak kadyrowców na rosyjski punkt kontrolny. Zaczęła się strzelanina

Niedaleko tymczasowo okupowanego Melitopola kadyrowcy zaatakowali rosyjski punkt kontrolny. Tak twierdzi ukraiński wywiad. Czeczeńscy żołnierze mieli być odurzeni alkoholem.

Atak kadyrowców na rosyjski punkt kontrolny. Zaczęła się strzelanina
Pijani kadyrowcy zaczęli strzelać. Do Rosjan (YouTube)

Wszystko zaczęło się od tego, że kadyrowcy postanowili się upić i jeździć po mieście radzieckim autobusem marki PAZ. Na przeszkodzie stanęli jednak oficerowie armii rosyjskiej, konkretnie żandarmerii wojskowej.

Po krótkiej kłótni pijani i rozwścieczeni Czeczeni rzucili granat dymny i zaczęli strzelać. Ukraińcy komentują złośliwie, że celność obu stron pozostawia wiele do życzenia, ponieważ nikt nie zginął.

Jednak są informacje o kilku hospitalizowanych "gościach z gór" – komentuje Kanał24, ukraińska telewizja.

Strzelanina miała miejsce w sobotę 25 czerwca. Szczegóły incydentu wyjawiły ukraińskiej telewizji jej źródła w wywiadzie. Ukraińskie media informują, że do 17 czerwca odnotowano już kilka konfliktów między siłami rosyjskimi na terenie obwodu chersońskiego, które tymczasowo okupują.

Atak kadyrowców na rosyjski punkt kontrolny. Nie pierwszy

Przeważnie Buriaci i Czeczeni konkurują o wpływy i łupy, co jest źródłem wybuchów przemocy. W Chersoniu, Czarnobajewce i Nowej Kachowce odbywają się nie tylko bójki, ale także strzelaniny. Miejscowi podkreślają, że taka walka o "strefy wpływów" w regionie trwa już od kilku miesięcy.

Ukraińskie media twierdzą, że strzelaniny to jeszcze nie najgorsze, co mogą sobie wzajemnie robić rosyjscy żołnierze. W chersońskich lasach widuje się bowiem puste cynkowe trumny, w których ciała wojskowych są transportowane do ojczyzny. Jednak ciała części zmarłych mają być nielegalnie palone na miejscu, a rodziny informowane są o rzekomym "zaginięciu" zabitego żołnierza.

Oficerowie i wyższe dowództwo mają przymykać na proceder oko z kilku powodów. Po pierwsze, z kart płatniczych zmarłego można wypłacić pieniądze i się nimi podzielić. Po drugie, w ten sposób ukrywa się przed społeczeństwem skalę rosyjskich strat. A po trzecie, rodzinie "zaginionego" nie trzeba wypłacać odszkodowania, więc budżet państwa nie traci.

Autor: DSM
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Trump deportował 39 tys. ludzi. Wyrzuconych z USA mniej niż za Bidena
Niesforny piłkarz FC Barcelony ma pomysł, jak uniknąć spóźnień
Zakaz używania telefonu w szkołach. Rusza od 1 maja
Blackout w Europie. Sceny w Hiszpanii wzburzyły emocje
Ten list rozdziera serca. Lekarze jednoczą się po tragedii w Krakowie
Awaria prądu w Hiszpanii. Piłkarz wielkiego klubu jest podejrzliwy
Przed nami upalne lato. To nie lada wyzwanie dla naszego mózgu
Francja oskarża Rosję o cyberwojnę. Agenci GRU na celowniku
To nie żart. Jego trasy rowerowe zmieniają się w dzieła sztuki
Polski astronauta wyruszy na ISS. Wiadomo, kiedy wystartuje misja
Ameryka mówi "nie" podatkom cyfrowym. USA chcą od Europy ustępstw
Czy ratownicy z Zakopanego popełnili błąd? Starosta tatrzański staje w ich obronie
KOMENTARZE WYŁĄCZONE
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli i polem do dezinformacji. Dlatego zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja o2.pl
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić