Białorusin aresztowany. Milicja wypatrzyła, jakie zrobił sobie tatuaże
Służby Alaksandra Łukaszenki zatrzymali Białorusina za tatuaże z godłem Ukrainy i Białorusi - pisze ośrodek "Wiasna". Funkcjonariusze nazwali te znaki "wsparciem protestów na Białorusi i nazizmu".
Według ośrodka "Wiasna", który działa na rzecz praw człowieka na Białorusi, wideo po zatrzymaniu mężczyzny opublikowały siły bezpieczeństwa Białorusi w mediach społecznościowych. Oficjalnie został aresztowany przez tatuaże.
Czytaj także: W Rosji pojawiły się ogłoszenia. 490 zł za noc
Tatuaże z herbami Białorusi i Ukrainy
Białorusin miał na sobie herby Białorusi i Ukrainy. Pierwszy z nich miał oznaczać wsparcie dla protestów przeciwko reżimowi Łukaszenki, które wybuchły w kraju po sfingowanych wyborach prezydenckich w 2020 roku. Mężczyzna mówi, że zrobił ten tatuaż w 2021 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Naciski Chin na Łukaszenkę. Ważny był ruch Polski
Zaś rok później na jego ramionach pojawiło się też godło Ukrainy. Był to wyraz wsparcia dla tego kraju, który walczy z Rosją. Oficjalny Mińsk wspiera działania armii Putina, dlatego najprawdopodobniej milicjanci zwrócili uwagę na ten tatuaż.
"Ciało musi być czyste"
Siły bezpieczeństwa Łukaszenki nazwały jego tatuaż "poparciem dla protestów i nazistów". Funkcjonariusze na filmiku powiedzieli, że po tym, jak Białorusin trafi do aresztu, "jego ciało musi być czyste".
Sam filmik z zatrzymania mężczyzny przypomina nagrania tiktokerów Kadyrowa, którzy często chwalili się pokazowymi zatrzymaniami swoich przeciwników - pisze "Białoruski Hajun".
1,5 tys. więźniów politycznych
Wiasna to białoruska pozarządowa organizacja zajmująca się obroną praw człowieka założona w 1996 roku. Od 2003 r. jej działalność na Białorusi jest nielegalna. Jej szefem jest przebywający w więzieniu laureat pokojowej Nagrody Nobla z 2022 r. Aleś Bialacki.
W kwietniu organizacja wyliczyła, że w kraju jest już ponad 1,5 tys. więźniów politycznych, którzy trafili do więzienia za sprzeciwianie się reżimowi Łukaszenki. Władze samozwańczego prezydenta ścigają także wszystkich, kto sprzeciwia się wojnie w Ukrainie.