Brytyjski rząd zamówił 50 milionów maseczek. Nie nadają się do użytku
Władze Wielkiej Brytanii zawarły umowę z firmą inwestycyjną. Zgodnie z nią pracownicy medyczni otrzymali aż 50 milionów maseczek ochronnych. Kiedy produkty do nich dotarły, okazało się, że nie są zdatne do użytku. W czym tkwi problem?
Według ustaleń "Mirror" koszt zamówienia wyniósł 252 miliony funtów (ponad 12 milionów 626 tysięcy złotych). Firma inwestycyjna Ayanda Capital zobowiązała się sprowadzić z Chin do Wielkiej Brytanii łącznie 200 mln akcesoriów medycznych na twarz.
Dlaczego maseczki ochronne nie nadają się do użytku?
Maseczki ochronne nie nadają się do noszenia z powodu wadliwego sznurka mocującego. Pracownicy medyczni poprosili o modele FFP2, zaprojektowane w celu ochrony lekarzy i pielęgniarek, którzy stykają się z pacjentami zarażonymi koronawirusem.
Przeczytaj także: Maseczki ochronne. Gdzie nie wejdziesz bez nich od 1 sierpnia?
Pętla w wadliwych maseczkach przechodzi przez ucho, a nie głowę. Istnieją również uzasadnione obawy, czy po ich założeniu dokładnie przylegają do nosa i ust. Dalsza produkcja modeli z takimi sznurkami została wstrzymana. Nie podjęto ostatecznej decyzji, co się z nimi stanie – wiadomo jedynie, że lekarze i pielęgniarki nie będą korzystać z tych produktów.
Zobacz też: "Maseczkowe" patrole. Chcą sprawdzić, czy ludzie łamią przepisy
Przedstawiciele rządu domagają się przeprowadzenia dochodzenia w sprawie Ayanda Capital. Z kolei rzecznicy firmy utrzymują, że dostarczyli dokładnie takie produkty, o jakie zostali poproszeni.
Istnieje ważna procedura, gwarantująca wysoką jakość zamówień i spełnienie surowych norm bezpieczeństwa – argumentują przedstawiciele rządu ("Mirror").