Byli na grobie Oskarka. Wzruszający widok. Matka zostawiła wieniec
Biały, smutny miś oraz pożegnalny wieniec od matki znaleźli reporterzy "Faktu" na grobie czteromiesięcznego Oskarka. Historia Magdaleny W. z Warszawy i zmarłego niemowlaka poruszyła całą Polskę. Zatrzymana kobieta podczas pogrzebu była zakuta w kajdanki zespolone.
Do mediów trafiła historia Magdaleny W. z Warszawy. Kobieta w maju trafiła do więzienia. Pojawiły się informacje, że miała odpowiadać za nieopłacone mandaty. Tym informacjom zaprzeczyła Służba Więzienna i stwierdziła, że te informacje wprowadzają w błąd. Z ustaleń "Faktu" wynika, że chodzi o oszustwo.
Interweniujący policjanci w czasie zatrzymania 22-latki zabrali również dzieci, które trafiły do rodziny zastępczej. Chodziło o 3-letnią Oliwkę i czteromiesięcznego Oskara. Niestety, Oskarek zmarł, przyczyny śmierci niemowlaka są obecnie wyjaśniane.
Pogrzeb niemowlaka odbył się w ciszy. Jego niewielkie ciało spoczęło na warszawskim cmentarzu. Na nagrobku jest zdjęcie uśmiechniętego Oskarka, a ponadto biały, smutny miś. Jest również wieniec, z łamiącym serce napisem "Kochanemu Oskarkowi mama" - donosi "Fakt".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brawurowa jazda po alkoholu. 25-latek straci samochód
Ogromne emocje wzbudziło zdjęcie matki, 22-letniej Magdaleny W. Na fotografii widać, że w czasie ostatniego pożegnania Magdalena W. jest skuta kajdankami. Ma je na rękach i nogach oraz strój więzienny.
Chyba nie ma powodu, żeby kobieta była zakuta w kajdanki i ubrana w więzienny uniform na pogrzebie własnego dziecka. Dwóch strażników mogło zapewnić odpowiednią ochronę bez takich środków. To był kompromitujący teatr - mówi "Faktowi" Paweł Moczydłowski, znany kryminolog i pułkownik Służby Więziennej.
Służba Więzienna w swoim oświadczeniu tłumaczyła, że zastosowano środki ostrożności, ponieważ "uzyskano informacje skutkujące negatywną prognozą kryminologiczno-społeczną". Decyzja "miała charakter ochronny i zapobiegawczy". Ponadto istniało ryzyko spotkania nad grobem osadzonej i jej poszukiwanego przez policję konkubenta.
Z kolei warszawska policja przekonywała, że działano na podstawione wydanego nakazu przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe. Prababcia poinformowała interweniujące policjantki, że matka dzieci nie przykłada wagi do okresowych badań kontrolnych maluchów, trzyletnia dziewczynka nie mówi, a mama dziecka nie starała się diagnozować przyczyn takiego stanu i konsultować ich z lekarzami.
Policjantki zwróciły także uwagę na zachowanie trzyletniej dziewczynki, która po wejściu funkcjonariuszek do mieszkania wtuliła się w jedną z nich - napisano w komunikacie.