Były radny pisał do 17-latki. "Ty chyba lubisz się rozbierać"
Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski, bliski współpracownik prezydent Gdyni, został zwolniony w związku z dwuznacznymi wiadomościami, jakie wysyłał pracownicom magistratu. Portal Trojmiasto.pl ujawnił treść wiadomości do 17-latki z Młodzieżowej Rady Miasta. Były radny miał zapraszać ją do sauny. - Ty chyba lubisz się rozbierać - pisał Zmuda-Trzebiatowski.
Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski był radnym w Gdyni w latach 1998-2018. W 2022 roku założył ruch polityczny "Gdyński Dialog". Był współautorem zwycięstwa Aleksandry Kosiorek, prezydent Gdyni, pełniąc funkcję szefa jej sztabu wyborczego. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", ostatnio zajmował się przygotowaniem przyszłorocznych obchodów 100-lecia Gdyni. Jednak 22 kwietnia został dyscyplinarnie zwolniony. Powodem miały być nachalne wiadomości wobec pracownic, których treść ujawniły "Gazeta Wyborcza" oraz portal Trojmiasto.pl.
Radny zapraszał 17-latkę do sauny. Ujawniono wiadomości
Kobieta, do której dotarł lokalny serwis, opowiedziała o wiadomościach, jakie miał do niej wysyłać Zmuda-Trzebiatowski. W 2012 roku pani Agata (imię zmienione) pracowała w Młodzieżowej Radzie Miasta w Gdyni. Miała wtedy 17 lat. Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski, wtedy 38-letni radny, zaoferował jej pomoc. Proponował szkolenie z wystąpień publicznych, oferował także darmowe bilety na mecze. Pojawiła się też propozycja, aby wspólnie skorzystać z sauny.
W tamtym czasie jego ton wydał mi się trochę zbyt odważny, ale nie wierzyłam, że radny może mieć jakieś złe intencje. Raczej myślałam, że sobie żartuje, i podchwyciłam to. Byłam strasznie naiwna - wspomina rozmówczyni portalu Trojmiasto.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Łamiący się głos rektora UW. "Uniwerystet przeżywa te tragedię potrójnie"
W miarę rozmowy sytuacji radny zaczął coraz częściej wysyłać wiadomości o charakterze seksualnym. Trójmiejski serwis ujawnia treść wiadomości. Zmuda-Trzebiatowski miał szukać kogoś "dyskretnego", kto "nie będzie siedział w dresie w saunie". Gdy pani Agata zaproponowała, że pójdzie razem ze starszym bratem, radny miał wyrazić dezaprobatę twierdząc, że 17-latka będzie się przy nim krępowała.
W dialogu pojawiło się też nawiązanie do awatara jednej z firm, który rozbierał się, aby pokazać cennik. - Ty chyba lubisz się rozbierać ;) - napisał wówczas radny do 17-latki. Radny miał również pisać, żeby dziewczyna się nie powtarzała, bo za karę "będzie musiała zrobić striptiz". Po jednej z imprez napisał do niej, czy "upodliła się należycie". Ostatecznie do spotkania w saunie nie doszło. Po tym wszystkim radny pisał jeszcze do kobiety kilkukrotnie, zapraszając ją nawet na spotkanie religijne. Pani Agata definitywnie odmawiała. Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski na razie nie odniósł się do tych zarzutów.
Afera w Gdyni. Współpracownik prezydent do pracownicy: "Płonę tu i ówdzie"
Przypomnijmy jednak, że to nie jedyna kobieta, która uskarżała się na wiadomości od byłego radnego. "Gazeta Wyborcza" dotarła do pani Marty (imię zmienione), która pracowała w magistracie od stycznia 2024 roku. Kobieta również dostała propozycję wspólnych spotkań, także w saunie.
Wiedziałam, że muszę odmawiać tak, aby go nie urazić, czasem starałam się obrócić wszystko w żart - relacjonowała. - Świetnie czuję się w urzędzie, ale bycie dla kogoś miłym nie jest przyzwoleniem na obnażanie się. Czytałam te wiadomości od Zygmunta, pociłam się, byłam czerwona, ale wiedziałam, że muszę zacisnąć zęby - mówiła kobieta w rozmowie z "GW".
Pani Marta nie chciała stracić pracy. Była w trudnej sytuacji, rozwodziła się z mężem. Tymczasem Zmuda-Trzebiatowski miał się stawać bardziej nachalny. Pisał, czy kobieta może wysłać zdjęcia w piżamce, proponował "wysłanie striptizu". Mężczyzna miał też wysyłać wiadomości jej koleżance. - Pali mnie. Płonę tu i ówdzie. Okazać? - tak brzmiała treść wiadomości. Po opublikowaniu artykułu przez "GW" ukazało się oświadczenie prawniczki byłego radnego.
"Pan Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski nie zgadza się z powodami zwolnienia dyscyplinarnego i podważa wszelkie twierdzenia zawarte w oświadczeniu pracodawcy. Wskazujemy jednocześnie, że w sprawie doszło do naruszenia przepisów w zakresie ochrony danych osobowych, zaś nieprawdziwe informacje pojawiające się w sferze medialnej stanowią naruszenie dobrego imienia naszego Klienta. Od zwolnienia dyscyplinarnego przysługuje odwołanie do sądu pracy i sprawa znajdzie swój finał w sądzie" - przekazali radca prawny Żaklina Rogozińska oraz adwokat Krzysztof Szocik.