Chcą zlikwidować groby dzieci. Wśród nich mogiła ofiar pożaru domu dziecka
41 lat temu spłonął Dom Dziecka we Wronkach. Zginęła w nim czwórka rodzeństwa Szymańskich ze Śmieszkowa. Wcześniej piąty z rodzeństwa się utopił. Dziś wszyscy spoczywają we wspólnej mogile w Czarnkowie, która właśnie została przeznaczona do likwidacji. Mieszkańcy ruszyli na pomoc.
Historia rodzeństwa Szymańskich ze Śmieszkowa jest tragiczna. Większość z nich zginęła w pożarze domu dziecka i została pochowana we wspólnym grobie. Piąty z rodzeństwa także tam jest pochowany. W wieku zaledwie sześciu lat się utopił.
Piątka rodzeństwa spoczywa na cmentarzu w Czarnkowie. Ich mogiła i groby innych dzieci na tej nekropolii nagle stanęły w obliczu wyburzenia, gdy pojawiły się przy nich tabliczki z informacją o likwidacji z powodu braku opłaty. Sprawę nagłośnił profil Wroniecki Bazar.
PiS i Konfederacja w koalicji? Zaskakujące słowa w Sejmie
W niedzielę msza św. i poświęcenie tablicy dla uczczenia 40. rocznicy tego tragicznego wydarzenia. A na zdjęciu grób dzieci na cmentarzu w Czarnkowie - grób przeznaczony do kasacji. Wydaje mi się, że należałoby zadziałać i zrobić wszystko, by grób pozostał jako symbol tej tragedii. W tym samym grobie spoczywa piąte dziecko - brat rodzeństwa - ofiar pożaru. Chłopiec w wieku sześciu lat... utopił się... - czytamy w poście Wronieckiego Bazaru.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mieszkańcy zaczęli w komentarzach zgłaszać chęć do wpłacenia funduszy na odnowienie grobowca. Odezwał się również wójt gminy Czarnków, który zapowiedział, że razem z burmistrzem miasta Czarnków opłaci koszty niezbędne do utrzymania grobowca na następne lata.
Pożar Domu Dziecka we Wronkach
To była tragiczna noc z 17 na 18 grudnia 1984 r. W Państwowym Domu Dziecka przy ul. Mickiewicza wybuchł pożar. Ogień pojawił się na drugim piętrze prawego skrzydła budynku, gdzie przebywało dziesięcioro dzieci w wieku od 3 do 8 lat. Szybkiemu rozprzestrzenianiu się ognia sprzyjała drewniana konstrukcja dachu.
Na ratunek ruszyło 20 jednostek straży pożarnej. Podopiecznych ratował także Tadeusz Urbaniak, dyrektor placówki. Będąc w środku płonącego budynku, ruszył na ratunek dzieciom. Kilkoro z nich udało mu się sprowadzić, ale zaraz po tym stracił przytomność w zadymionym budynku.
W tragicznym w skutkach pożarze oprócz dyrektora Tadeusza Urbaniaka życie stracili wychowankowie domu - rodzeństwo: Edyta, Marzena i Robert Szymkowiakowie oraz rodzeństwo: Adam, Andrzej, Edyta i Jacek Szymańscy i Ewa Ulewicz.
W celu uczczenia pamięci ofiar pożaru na 2 marca na godz. 16:30 zaplanowano mszę świętą oraz poświęcenie tablicy pamiątkowej.