Chciał wydostać się z Mariupola. Przepłynął 4 km w zimnym morzu

31-letni Dmitrij Jurin uratował się z oblężonego Mariupola przez Morze Azowskie. To była jedyna możliwość ucieczki. Mężczyzna płynął 4 km przez ponad 3 godziny, aby trafić na tereny kontrolowane przez ukraińskie władze. "Miałem panikę, że ktoś mnie zobaczy i zastrzeli" - mówił później.

Chciał wydostać się z Mariupola. Przepłynął 4 km w zimnym morzu
Aby uciec z Mariupola przepłynął ponad 4 km w morzu

W Mariupolu i okolicach nieustannie trwają walki. Rosjanie atakują miasto od samego początku wojny i choć nadal jest kontrolowane przez ukraińskie władze, oblężone jest już z każdej strony. Najeźdźcy pozwalają miejscowym wyjechać, ale tylko na tereny tzw. DRL i ŁRL lub do Rosji.

Uciekał przez morze. Przepłynął 4 km w zimnej wodzie

31-letni Dmitrij Jurin postanowił jednak uratować się w inny sposób — przez Morze Azowskie. Przepłynął 4 km po Morzu Azowskim bez sprzętu: miał na sobie skafander nurkowy, a przy sobie cztery puste plastikowe butelki. Płynął przez ponad trzy godziny, z dużym ryzykiem dla zdrowia: Dmitrij ma epilepsję i bardzo bał się ataku.

Jak przyznał w rozmowie z telewizją "Nastojaszczeje Wriemia", aby Rosjanie go nie zauważyli, zaczął uciekać w nocy. Odpłynął najpierw 100 metrów od brzegu, a dopiero potem ruszył w kierunku terytorium kontrolowanego przez ukraińskie wojsko. Poruszał się wzdłuż wybrzeża, ale przyznaje, że siły skończyły się bardzo szybko.

Nastąpiła chwila strachu i chwila zimna, serce biło bardzo szybko. Wpadłem w panikę z obawy, że mnie zobaczą i zastrzelą, bo pomyślą, że chcę zdobyć informacje. I tak wymyśliliby powód - mówi.
Trwa ładowanie wpisu:twitter

Pomógł mu miejscowy

Po trzech godzinach dotarł do wsi Melekino w obwodzie donieckim. Jak wspomina, po wyjściu na ląd spotkał miejscowego emeryta, który zaprosił go do domu. "Poczęstował mnie herbatą, pozwolił się ogrzać, dał ciepłe rzeczy. Było bardzo miło" - mówi Dmitrij.

Jak mówi, potem starszy pan pokazał, jak dojechać do Zaporoża, które jest kontrolowane przez ukraińskie władze, a stamtąd pojechał do Lwowa. Dmitrij nie miał ani pieniędzy, ani dokumentów. Ze schronieniem pomogli mu wolontariusze, zamieszkał w jednej z lwowskich szkół.

Planuje zostać wolontariuszem

Teraz wyrabia dokumenty, planuje zostać wolontariuszem i znaleźć pracę, aby pomagać innym uchodźcom. Wasyl Piżewski, lekarz ze Lwowa, który badał Dmitrija, przyznał w rozmowie z telewizją "Nastojaszczeje Wriemia", że pływanie 4 km w zimnej wodzie morskiej bez przygotowania jest niezwykle niebezpieczne, zwłaszcza z epilepsją.

Zobacz także: Ta bitwa może być przełomem. Gen. Skrzypczak o zaskoczeniu Rosjan
Autor: BA
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić