Desperacja w Korei Północnej. Sprzedają krew za żywność
Jak informuje "Daily North Korea", w Korei Północnej występują poważne niedobory żywności. Niektórzy zdesperowani mieszkańcy zaczęli sprzedawać swoją krew.
W Hamhung liczba głodujących rodzin gwałtownie wzrosła, dlatego coraz więcej osób sprzedaje swoją krew, aby móc pozwolić sobie na przynajmniej jeden posiłek dziennie – powiedział niedawno "Daily NK" informator z prowincji Hamgyong Południowy.
Informator przekazał, że kiedyś 1 na 20 osób sprzedawała swoją krew, aby pokryć wydatki, a obecnie liczba ta wzrosła nawet 10-krotnie. - Wszystko to wskazuje na to, że kryzys żywnościowy w Korei Północnej jest na tyle poważny, że może zagrozić przetrwaniu ludności. - dodaje "Daily NK".
Prześladowali go w szkole. Musiał trafić na terapię
Mieszkańcy Korei Północnej oddają 400 ml krwi w zamian za 2 litry oleju kuchennego lub 3 kilogramy ryżu — co ledwo wystarcza na wyżywienie trzyosobowej rodziny przez 2-3 dni.
Co więcej, oddawanie krwi stanowi zagrożenie dla zdrowia mieszkańców Korei Północnej. Krew pobiera się nie tylko w zwykłych szpitalach, ale także w klinikach gruźlicy i zapalenia wątroby. W większości przypadków badanie lekarskie jest pobieżne.
Większość osób sprzedających krew jest na skraju niedożywienia. Nie czekają wymaganych 6 miesięcy, ale zgłaszają się do punktów nawet co 2 miesiące.
Serwis podaje przykład 40-letniej kobiety z Hamhung. Sprzedała swój stragan na targu, bo spadło zainteresowanie jej towarem. Zatrudniła się jako uliczna sprzedawczyni, ale również nie dała rady utrzymać pracy. Postanowiła sprzedawać krew, robiła to co 2 miesiące. Obecnie leży w szpitalu po tym, jak straciła przytomność w wyniku niedoboru krwi.