Do piekarni w Gdańsku walą drzwiami i oknami. "Możemy przepraszać"
- Nie jesteśmy zachwyceni rozgłosem, bo to kłopot dla klientów i dla nas, lecz nie mamy żadnego wpływu na tę sytuację - mówi o2.pl Jakub Terakowski z Piekarni Ryszarda Majchrowskiego w Gdańsku. Mały punkt stał się viralowym hitem sieci. Wideo z piekarni odtworzono ponad 4 miliony razy. Od tego czasu po pieczywo od rana ustawiają się tłumy.
Piekarnia Ryszarda Majchrowskiego działa na rynku od 1973 roku. Cały czas pracuje na tej samej recepturze i sprawdzonym piecu. Chociaż jej tradycyjne wypieki opisywały już lokalne media, dotychczas punkt odwiedzali głównie mieszkańcy gdańskiego Śródmieścia (szczególnie okolic ul. Dolna Brama). Dziś niewielki punkt jest viralowym hitem.
22 października na profilu Stary Ziomek i Morze w mediach społecznościowych pojawiło się wideo z piekarni. Krótki materiał o tradycji i sprawdzonej recepturze wypiekania chleba obejrzano już ponad 4 miliony razy. Materiał stał się zachętą, aby odwiedzić piekarnię. Od publikacji filmu, codziennie rano po pieczywo ustawiają się tłumy.
Niecodzienny widok nad Bałtykiem. Fioletowy piasek na plaży w Mielnie
Nawet przez myśl nam nie przeszło, że może być takie zainteresowanie. Widać wielu nowych klientów. Chwalą pieczywo, obsługę i atmosferę. Często mówią, że nasze wypieki miło przypominają im dzieciństwo - mówi o2.pl Jakub Terakowski z Piekarni Ryszarda Majchrowskiego.
Pracownicy i właściciel piekarni nie mieli pojęcia, że nagrane przez gdańskiego influencera wideo może mieć tak duże zasięgi. Sam autor nagrania również nie sądził, że popularność będzie tak duża.
Nagranie wideo to inicjatywa panów Kamila Suchty i Wojciecha Pasierowskiego z kanału Stary Ziomek i Morze. Prezentowane są tam materiały o lokalnych, gdańskich ciekawych miejscach i ludziach. Pan Kamil i pan Wojciech byli nie mniej niż my zaskoczeni sukcesem tego materiału, nieporównywalnym do innych wcześniejszych publikacji - tłumaczy o2.pl Terakowski.
Wideo udostępniły m.in. profile Make Life Harder i Marcelkowe Podróże. To przysporzyło piekarni dodatkowej popularności. Pojawił się jednak problem "klęski urodzaju". Codzienne kolejki do piekarni są tak długie, że piekarze nie nadążają z produkcją.
Nie jesteśmy zachwyceni rozgłosem, bo to kłopot dla klientów i dla nas, lecz nie mamy żadnego wpływu na tę sytuację. Jesteśmy małą, rzemieślniczą piekarnią, nie możemy więc ani usprawnić obsługi, ani powiększyć wypieku. Wszystko, co możemy zrobić, to wyjaśniać i przepraszać. I właśnie to robimy. Uprzedzamy, że kolejki są długie, a pieczywo kończy się już ok. godz. 9 - zaznacza Terakowski.
Jak udało nam się dowiedzieć, piekarnia nie planuje zmieniać profilu działalności w związku z rozgłosem. Pracownicy podkreślają, że nie są w stanie zwiększyć wypieku, bez utraty na jakości.
Mając do wyboru jakoś i jakość, wybieramy jakość - stanowczo zaznacza pracownik piekarni.
Pracownicy nie ukrywają, że w całym zamieszaniu najbardziej im szkoda stałych klientów. Nieoficjalnie przyznają, że niektórzy, związani z piekarnią od lat klienci mogą liczyć na odłożenie świeżego pieczywa.
Jednocześnie pracownicy Piekarni Ryszarda Majchrowskiego zaznaczają, że nie mają żadnych pretensji do nowych klientów i osób, które odpowiadają za rozgłos. Nie ukrywają, że to dla nich bardzo miłe doświadczenie.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl