Larwy jadły go żywcem. Eutanazja na Roztoczu
Bardzo smutne zakończenie historii znalezienia rannego bielika na terenie Nadleśnictwa Tomaszów Lubelski (woj. lubelskie). Lekarze weterynarii podjęli decyzję o eutanazji ptaka, gdyż nie było szans na jego uratowanie.
We wtorek 13 lipca do Leśniczówki Dub w Nadleśnictwie Tomaszów Lubelski (woj. lubelskie) trafił ranny bielik. Młody ptak był bardzo wycieńczony, miał także prawdopodobnie złamane skrzydło. Leśniczy Marek Zlomańczuk zaopiekował się nietypowym gościem. Bielik potrzebował jednak natychmiastowej specjalistycznej pomocy.
Larwy much wykończyły bielika
Leśniczy przetransportował go do kliniki Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. Badania wykazały, że bielik miał bardzo poważne złamanie kości ramiennej. Co więcej, w otwartej ranie zagnieździły się larwy much, które żywcem zjadły niemal połowę skrzydła.
Jest to dość częsty problem u ptaków w trakcie takich upałów, jak mamy obecnie. Kiedy ulegają one urazom i dochodzi do otwartych złamań, błyskawicznie, nawet w ciągu kilkunastu minut siada na ranę mucha plujka, która składa tysiące jaj. Wykluwa się z nich dużo larw, które zaczynają zjadać tkanki - tłumaczy pracownik Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu.
Niestety, bielika nie udało się uratować. Ze względu na bardzo złe rokowania lekarz weterynarii podjął decyzję o uśpieniu bielika. Specjaliści tłumaczyli, że kość uległa martwicy, ponadto doszło do infekcji, a także w tkankach, mięśniach i ścięgnach wystąpiły ubytki, co sprawiło, że nie było szans na uratowanie życia młodego ptaka.