Dramatyczna historia pani Magdaleny. Odzyskała córkę po decyzji sądu
Czteromiesięczny Oskar zmarł kilka dni po tym, jak urzędnicy odebrali go matce i umieścili w rodzinie zastępczej. Jego siostra, trzyletnia Lena, przez kilka miesięcy żyła z dala od domu, choć matka - skazana zaocznie i już na wolności - błagała o jej powrót. Beznadziejną walkę Magdaleny przerwał dopiero medialny szum. Jak podaje "Fakt", jest decyzja w tej sprawie.
Poruszająca historia pani Magdaleny poruszyła serca wielu Polaków. Kobieta, skazana za oszustwo, straciła opiekę nad dziećmi, które trafiły do rodzin zastępczych.
Niestety, w maju jej 4-miesięczny syn Oskar zmarł wkrótce po umieszczeniu w nowym domu. Córka Lena, mimo starań matki, przez długi czas pozostawała w pieczy zastępczej.
Po publikacji w "Fakcie" sytuacja uległa zmianie. Sąd, po zapoznaniu się z opinią biegłej, zdecydował o natychmiastowym powrocie Leny do matki. Mecenas Magdalena Majkowska wyjaśniła, że nie było podstaw do dalszego przebywania dziecka w rodzinie zastępczej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pod Tatrami sypią się mandaty. "Jest z tym problem"
Złożyłam wniosek o uchylenie pieczy zastępczej i sąd się do tego przychylił - mówiła mecenas.
W środę 27 sierpnia Lena wróciła do domu. Pani Magdalena nie kryła wzruszenia. - Kiedy usłyszałam decyzję, płakałam ze szczęścia - powiedziała reporterowi "Faktu". Planuje teraz wyprawić córce urodziny, by pokazać, że zawsze o niej pamiętała.
Dla pani Magdaleny to nie tylko powrót córki, ale także nowy etap w życiu. Chce odbudować wszystko na nowo i poświęcać córce jak najwięcej czasu.
Przede mną trudne zadanie, ale wiem, że sobie poradzę. Zrozumiałam swoje błędy, chce wszystko naprawić i zacząć żyć na nowo. Człowiek jest tylko człowiekiem i popełnia błędy. Całe życie uczymy się na błędach. Najważniejsze, by wyciągać z nich wnioski i ich więcej nie popełniać -podkreśla.
Odpowiedzialność służb pod lupą
Śmierć dziecka oraz sposób, w jaki potraktowano jego matkę w dniu pogrzebu, wzbudziły wiele kontrowersji. Sprawę analizuje nie tylko Służba Więzienna i RPO, ale również prokuratura i sejmowa komisja ds. dzieci i młodzieży.
Zarówno Komenda Stołeczna Policji, jak i prokuratura, podkreślają, że działania były zgodne z przepisami, a kara wobec kobiety nie miała związku z niezapłaconymi mandatami – jak pojawiło się w mediach – ale dotyczyła przestępstwa oszustwa, za które została skazana przez sąd.