Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Dwie brygady polskich czołgów dla Ukrainy. Czym je zastąpić?

Dwie brygady polskich czołgów T-72 pojechały już do Ukrainy w ramach pomocy w wojnie z rosyjskim okupantem. To potężne wsparcie walczących od dwóch miesięcy żołnierzy, którzy aktualnie toczą bitwę o Donbas. Taki krok utworzył jednak także pewną lukę w naszych siłach, nawet jeżeli oddaliśmy Ukraińcom czołgi z głębokich zapasów.

Dwie brygady polskich czołgów dla Ukrainy. Czym je zastąpić?
Ponad 200 polskich czołgów T-72 pojechało na Ukrainę (WikiMedia)

Ukraińcy od dwóch miesięcy mierzą się z rosyjską agresją. Oczywistym jest, że ponoszą straty i zaczyna brakować im sprzętu, a szczególnie sprzętu ciężkiego, np. czołgów. Z pomocą ruszyły inne państwa - w tym Polska.

Do Ukrainy pojechały, według informacji podanej przez dziennikarkę "Polskiego Radia", dwie brygady czołgów T-72. W sumie będzie to około 240 maszyn. Nie wiadomo, jaki jeszcze sprzęt trafił za naszą wschodnią granicę. Według nieoficjalnych ustaleń portalu o2.pl, mogą to być haubice samobieżne 2S1 Goździk oraz wyrzutnie rakietowe BM-21 Grad.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Z polskich czołgów Ukraińcy będą w stanie stworzyć całkiem spore siły. Ukraińska brygada pancerna ma trzy bataliony czołgów, po 31 sztuk maszyn każdy. Do tego dochodzi batalion zmechanizowany, wyposażony w bojowe wozy piechoty oraz batalion zmotoryzowany.

Czy jednak przekazanie takich sił nie osłabi polskich zdolności bojowych? Zakładając, że oddaliśmy Ukraińcom czołgi z tzw. MSS, czyli Miejsc Stałego Stacjonowania, to wciąż były to maszyny, które mogły stanowić potencjał rezerwowy na czas ewentualnego konfliktu. Dr Michał Piekarski z Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego przekonuje, że nie będzie to ogromne osłabienie.

Przede wszystkim, mamy 232 PT-91 oraz ponad dwieście Leopardów. Do tego za kilka lat - a może wcześniej - będą jeszcze amerykańskie czołgi Abrams. Ale oddaliśmy sprzęt, który stanowi potencjał rezerw na czas "W". Przydałaby się kompensacja tych zdolności. Teraz należy zadać pytanie, czy chcemy w tym momencie więcej czołgów, co oznaczać będzie np. używane Abramsy, czy np. możemy liczyć albo starać się o kompensacje tam, gdzie problemy mamy większe - mówi w rozmowie z o2.pl dr Michał Piekarski.

Ekspert wymienia też potrzeby sił zbrojnych, które mogłyby liczyć na wsparcie sojuszników: okręty podwodne, broń przeciwpancerna czy choćby śmigłowce wielozadaniowe.

Jedną z opcji tymczasowego wzmocnienia polskiej armii jest przekazanie czołgów Challanger przez Brytyjczyków. Takie rozmowy się toczą, ale konkretów na razie brakuje. Mówi o tym m.in. były dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, gen. br. rez. Mirosław Różański.

Nie wiem, czy można mówić o "wyłomie", jeśli przekazujemy sprzęt mocno wyeksploatowany i mający swoje lata. Nie wiemy także, co wynegocjował minister Błaszczak podczas rozmów z Lloydem Austinem. Brytyjczycy zadeklarowali, że wyślą do nas czołgi Challanger, ale tu brak szczegółów. Tego typu ustalenia, co będzie w zamian, powinny być dokonane przed transferem naszych czołgów. Jeśli bowiem przekazaliśmy Ukrainie czołgi, nawet stare, a nie mamy ekwiwalentu – i nie musi to być wcale 1:1, bo może być skompensowane przesunięciem do Polski nowoczesnych systemów rakietowych czy bezzałogowców z możliwością rażenia broni pancernej – to byłoby to jak najbardziej do zaakceptowania - mówi oficer w rozmowie z o2.pl, dodając jednak, że nie mamy wiedzy o takich działaniach.

Rządzący, jak mówi, przyjęli taką metodologię, że najpierw robią, a potem zastanawiają się nad skutkami. Dopiero na końcu próbują niwelować skutki tych działań, czyli w tym przypadku utratę zdolności. Opcja brytyjska jest jednak na stole.

Jeżeli Brytyjczycy przekazaliby sprzęt z załogami i wchodziłby on do użycia z logistyką i aprowizacją, to ma to sens. Rozumiałbym dwa typy czołgów na wyposażeniu Sił Zbrojnych RP, ale trzeba to sensownie poukładać logistycznie. Gdyby Challangery były od początku do końca obsadzone logistycznie przez Brytyjczyków, ale podporządkowane do wykorzystania przez dowodzących siłami zbrojnymi RP, to takie rozwiązanie czasowe byłoby sensowne. Ale na ten moment nie mamy nic pewnego, żadnych komunikatów ze strony premiera ani ministra obrony narodowej.

Warto dodać, że nie jest to opcja jedyna. Jak mówi o2.pl pragnący zachować anonimowość urzędnik sektora bezpieczeństwa państwowego, toczą się też rozmowy o możliwych wzmocnieniach, jakie względem ciężkiego sprzętu w Polsce mogłoby poczynić NATO. Między innymi po to odbyło się spotkanie przedstawicieli państw NATO w niemieckim Ramstein przed kilkoma dniami.

Łukasz Maziewski, dziennikarz portalu o2.pl

Zobacz także: Obejrzyj także: USA wspomaga Ukrainę sprzętem bojowym
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić