Dziennikarz uderzył w otoczenie Uznańskiego-Wiśniewskiego. Padły mocne słowa
Karol Wójcicki, popularyzator astronomii i twórca naukowego fanpage'a "Z głową w gwiazdach", krytykuje brak pomysłu na promocję misji Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego. Zdaniem dziennikarza potencjał medialny osiągnięcia polskiego astronauty został niewykorzystany.
Najważniejsze informacje
- Karol Wójcicki krytykuje działania komunikacyjne wokół misji Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego.
- Zauważa brak aktywności na profilach społecznościowych astronauty i POLSA.
- Porównuje sytuację z dynamiczną promocją misji węgierskiego astronauty Tibora Kapu.
Karol Wójcicki, twórca fanpage'a "Z głową w gwiazdach", krytykuje sposób, w jaki promowana jest misja polskiego astronauty. Zauważa, że zamiast skupić się na naukowych aspektach, wszyscy koncentrują się na mniej istotnych tematach.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Wójcicki podkreśla, że wywiad Uznańskiego-Wiśniewskiego dla pisma "Urania" miał ograniczony zasięg. Mimo wysokiej jakości merytorycznej, rozmowa na YouTube osiągnęła jedynie 13 tys. wyświetleń. Dla porównania transmisja z deorbitacji Dragona przyciągnęła ponad 400 tys. widzów.
Każde z tych wyświetleń to realny zasięg – szansa, żeby dotrzeć do ludzi z opowieścią o kosmosie. Ale żeby było z czym docierać, trzeba te treści w ogóle tworzyć. A od powrotu Sławosza… jakby wszystko nagle ucichło. Wygląda to trochę tak, jakby ktoś zamknął medialny projekt Ignis i pojechał na wakacje - zauważył Wójcicki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarz krytykuje otoczenie Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Na fanpage'u Uznańskiego-Wiśniewskiego pojawił się tylko jeden krótki filmik z wywiadu. Podobnie na profilu POLSA, gdzie opublikowano jedynie dwa posty. Wójcicki kontrastuje to z aktywnością węgierskich organizacji, które regularnie publikują materiały związane z misją Tibora Kapu.
"U nas tymczasem nikt nie wydaje się mieć pomysłu, co zrobić z komunikacją misji po jej zakończeniu. A przecież to właśnie teraz – po powrocie na Ziemię – zaczyna się najlepszy czas, by opowiadać o tym, co działo się na orbicie. Nie wierzę, że POLSA opublikowała już wszystkie materiały, które powstały podczas blisko trzytygodniowego pobytu Sławosza w kosmosie... " – zauważa Wójcicki.
Wójcicki wskazuje, że milionowe zasięgi wokół misji Ignis były osiągnięte dzięki pracy internetowych twórców, a nie instytucjonalnych zespołów komunikacji. Sugeruje, że działania te są zbyt ograniczone, aby skutecznie zainteresować społeczeństwo tematem eksploracji kosmosu.