Kamil Janicki| 

Dziś nie do pomyślenia. Ile dzieci rodziła przeciętna warszawianka 250 lat temu?

62

Statystyczne warszawskie małżeństwo z połowy XVIII wieku miało piątkę dzieci. A faktycznie nieco mniej, bo chodzi wyłącznie o "małżeństwa płodne”. W ponad 16 proc. związków nie było zaś żadnego potomstwa. Te liczby nie mówią jednak wszystkiego. I nie pokazują do jakiego stopnia życie dawnych Polek toczyło się od porodu do porodu.

Dziś nie do pomyślenia. Ile dzieci rodziła przeciętna warszawianka 250 lat temu?
XVIII-wieczna Warszawa na obrazie Bernardo Bellotto (domena publiczna)

Ceniony demograf Cezary Kuklo odtworzył skład i losy prawie dwóch tysięcy warszawskich rodzin z XVIII stulecia. O niespełna połowie z nich zebrał na tyle dużo informacji, by dało się na ich podstawie wyciągać szczegółowe wnioski.

W pracy Rodzina w osiemnastowiecznej Warszawie badacz pochylił się między innymi nad tematem płodności mieszkanek stolicy. Wyliczył nie tylko faktyczną liczbę dzieci w rodzinach, ale też tak zwaną „dzietność teoretyczną”.

W optymalnych warunkach (czyli: jeśli nie umrzesz)

Dzietność teoretyczna to średnia liczba dzieci, jaka przychodzi na świat w rodzinach „kompletnych”. Czyli w przypadkach, gdy kobieta dożyje okresu menopauzy i gdy także sam związek dotrwa do tego czasu.

W epoce naznaczonej epidemiami, przy dużych różnicach wieku między małżonkami i niewielkiej średniej długości życia, tylko część małżeństw osiągała odpowiedni staż.

W Warszawie lat 1740-1769 było to około połowy wszystkich związków.

Jedenaście porodów? Nic niezwykłego

Ile dzieci rodziła łącznie nowożytna warszawianka, o ile dotrwała do menopauzy i nie pochowała wcześniej męża? O wiele więcej, niż wynikałoby z ogólnej średniej.

Profesor Kuklo wyliczył, że kobiety, które zawarły ślub przed dwudziestym rokiem życia, czekało statystycznie niemal jedenaście porodów (10,87).

Warszawianki, które wstąpiły w związek małżeński między 20 a 24 rokiem życia, mogły urodzić ósemkę dzieci (7,62).

Te, które czekały z weselem dłużej (do 34 roku życia) – piątkę lub szóstkę.

Nawet w przypadku ślubu zawartego w wieku 35-39 lat warszawianka rodziła statystycznie jeszcze troje lub czworo dzieci (3,54).

Więcej niż na wsi, więcej niż we Francji…

Dzietność w stolicy była dużo wyższa, niż wśród ludności wsi kieleckich tego samego okresu. Tam rodziło się w idealnych warunkach nie jedenaścioro dzieci, ale nieco ponad siedem (7,42).

Jeszcze niższa niż w polskiej stolicy była też faktyczna płodność kobiet francuskich. W normandzkim Rouen w połowie XVIII wieku kobieta z robotniczej rodziny mogła się spodziewać (przy minimalnym wieku zamążpójścia i w razie dożycia do menopauzy) piątki lub szóstki dzieci. Szlachcianka – tylko niespełna czwórki.

Tam jednak znacznie wcześniej, niż w Polsce rozpowszechniły się metody antykoncepcji. Bardzo prymitywne, często drastyczne i wymagające wielkich wyrzeczeń, ale jak widać – skuteczne.

Kamil Janicki – historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Damy polskiego imperium, Pierwsze damy II Rzeczpospolitej, Epoka milczenia czy Damy złotego wieku. Jego najnowsza pozycja to Damy przeklęte. Kobiety, które pogrzebały Polskę (2019).

Zobacz także: Tajna stacja meteorologiczna nazistów [Pixel]
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić