Głośno nawet w Niemczech. Naprawdę to ukradli z polskiego schroniska
W schronisku Pasterka w Górach Stołowych doszło do niecodziennej sytuacji. Ktoś ukradł… deskę klozetową z toalety przeznaczonej dla turystów. O sprawie głośno zrobiło się nawet w Niemczech.
Schronisko Pasterka znajduje się w sercu Gór Stołowych, na szlaku prowadzącym na Szczeliniec Wielki. Działa od lat 60. XX wieku i uchodzi za jedno z najbardziej klimatycznych miejsc po polskiej stronie pasma. Turyści i przewodnicy żartują, że to "koniec świata". Jest tam bowiem cisza, spokój i bliskość natury.
Niedawno w schronisku zgłoszono nietypową kradzież - zauważa tymczasem niemiecki portal polenjournal.de.
Już w tytule zauważono, że była to "nietypowa kradzież", zaś "użytkownicy internetu ruszyli na ratunek".
Kierowca bmw potrącił 70-latkę. Wszystko nagrał monitoring
O całej sprawie poinformowali gospodarze schroniska na Facebooku.
Podczas sprzątania znowu (bo to nie pierwszy raz) okazało się, że wraz turystą, papierem toaletowym zniknęła również deska sedesowa. Zwykła, biała, szybkoopadająca deska sedesowa. Kawałek plastiku z dziurą w środku. Przeszukaliśmy okoliczne śmietniki i krzaki - bez rezultatu - zaznaczono.
Jak podkreślili, toaleta jest ogólnodostępna i darmowa, choć jej utrzymanie kosztuje rocznie około 10 tys. zł.
Niemiecka prasa: "duże wsparcie". Tyle zebrano po kradzieży deski
Aby przywrócić pełną funkcjonalność toalety, gospodarze Pasterki postanowili zorganizować zbiórkę online. "Jeśli chcesz, żeby toaleta nadal była darmowa – dorzuć, ile możesz. A jeśli to ty zabrałeś deskę, wpłać anonimowo 500 zł i napisz nam, dlaczego – umieramy z ciekawości!" – napisali z humorem, cytowani przez polenjournal.de.
Akcja błyskawicznie zyskała rozgłos. Niemiecka prasa zauważa, że choć celem było zebranie 500 zł, w krótkim czasie udało się uzyskać ponad 5 tys. zł. "Jesteście niesamowici!" – podziękowali prowadzący schronisko, zapowiadając, że nadwyżka zostanie przeznaczona na remont toalety. Dziennikarze z polenjournal.de spostrzegli, że schronisko dostało "duże wsparcie".
Pojawiły się zapewnienia, że w schronisku nikt nie będzie montować kamer ani zatrudniać "pani klozetowej". "Wierzymy, że większość ludzi przychodzi tu, żeby odpocząć, a nie kraść" - podsumowali gospodarze z przymrużeniem oka.